Śnieg we włoskiej stolicy jest taką rzadkością, że w związku z prognozami synoptyków władze ogłosiły ogromną mobilizację sił, 500 ochotników i ciężkiego sprzętu. Według zapowiedzi ma spaść do 10 centymetrów białego puchu, co byłoby wydarzeniem nadzwyczajnym w ostatnim ćwierćwieczu. Dlatego przygotowano znaczne zapasy soli. Wszystkie służby liczą się z wielkimi utrudnieniami, ponieważ rzymscy kierowcy nie są przyzwyczajeni do jazdy po śniegu i nie mają zimowych opon. Zostały one wykupione w ciągu jednego dnia. W ramach śniegowego alarmu władze na Kapitolu ogłosiły, że w piątek zamknięte będą szkoły wszystkich szczebli oraz przedszkola. Wywołało to falę protestów rodziców, których zdaniem zamknięcie placówek pogłębi jeszcze chaos w mieście, przygotowującym się do ataku zimy i zmusi wiele osób do wzięcia dnia wolnego w pracy. Wkrótce potem magistrat wyjaśnił, że podjął decyzję jedynie o zawieszeniu pracy dydaktycznej w piątek, a więc odwołaniu lekcji. Szkoły pozostaną jednak otwarte, gdzie uczniom zapewniona będzie tylko opieka. Większość dzieci i młodzieży będzie miała dzień wolny. Dyrektorzy placówek i nauczyciele publicznie wyrazili niezadowolenie z powodu zamieszania, jakie powstało, oraz pochopnej według nich decyzji. Kontaktując się z rzymianami przez Twittera burmistrz Gianni Alemanno ogłosił: "Radzimy zatrzymać dzieci w domu". I wyjaśnił: "Lekcje będą zawieszone, szkoły - otwarte". Ale zarazem Alemanno poinformował, że w sobotę, kiedy spodziewane są śnieżyce przez cały dzień, odbędzie się mecz piłkarski Roma-Inter na rzymskim Stadionie Olimpijskim. "Zła pogoda nie powinna stwarzać żadnych problemów" - stwierdził burmistrz. - Do szkoły nie, a na stadion tak? - pytają oburzeni internauci na portalach rzymskich gazet.