- Zgodnie z prawem jest mój, ale nie mam pojęcia, gdzie jest - powiedział 63-letni Jean-Francois Musa dla portalu "Mirror". Mężczyzna był właścicielem firmy "Etoile Limousines", która współpracowała z paryskim hotelem Ritz. To stamtąd ruszył samochód z księżna Dianą. Właścicielem luksusowego obiektu był Mohamed Al-Fayed, ojciec Dodiego, który również zginął w wypadku razem z księżną. Musa twierdzi, że francuskie władze nie pozwoliły mu odzyskać Mercedesa S280. - Wiem tylko, że zgodnie z prawem jest mój i oczywiście chcę go z powrotem. Powinien już zostać zwrócony, ale okazało się to niemożliwe. Zawsze byłem jego właścicielem - tłumaczy. Auto, w którym zginęła Diana, jest warte miliony Eksperci uważają, że wrak mercedesa, którym jechała księżna Diana może być wart nawet 10 mln funtów (ponad 55 mln złotych). 63-letni Musa zapowiedział, że chce, aby samochód został wystawiony w muzeum w Stanach Zjednoczonych i tym samym uhonorował pamięć Diany. Podkreślił jednak, że członkowie rodziny królewskiej zawsze sugerowali, by auto zostało "dyskretnie zlikwidowane". Jak podaje "Mirror" w 2017 roku poinformowano, że samochód był przetrzymywany przez policję w kontenerze transportowym w podparyskiej miejscowości Creteil. Śmierć księżnej Diany 31 sierpnia 1997 roku, kilka minut po północy Mercedes S280 uderzył w 13. filar tunelu Alma w Paryżu. Auto uciekało przed paparazzi. Na miejscu śmierć poniosły dwie osoby - kierowca, Henri Paul (który prowadził auto pod wpływem alkoholu i środków odurzających) oraz Dodi Al-Fayed, kochanek księżnej Diany. Księżna Diana zmarła w szpitalu, w skutek odniesionych obrażeń wewnętrznych. Jej pogrzeb odbył się 6 września 1997 roku. Wypadek w Paryżu przeżył ochroniarz Al-Fayeda. ZOBACZ TAKŻE: Diana, najbardziej nieszczęśliwa księżniczka na świecie