W trakcie zdarzenia w autobusie znajdowało się 37 uczniów, wśród nich były dzieci zarówno chodzące do przedszkola, jaki i starsze dzieci ze szkół podstawowych i liceum. Kierowca: Im dłużej jechałam, tym więcej dymu zaczęło się pojawiać Imunek Williams w rozmowach z mediami przekazywała, że podczas jazdy poczuła dziwny zapach. - Myślałam, że to dym z innego samochodu - mówiła. - Ale im dłużej jechałam, tym więcej dymu zaczęło się pojawiać - dodała. Kobieta na początku zastanawiała się, czy nie zignorować dymu, wiedziała, że znajduje się już niedaleko szkoły. Jednak w pewnej chwili zadecydowała się, by razem z dziećmi opuścić autobus. - Po prostu powiedziałam dzieciom, żeby natychmiast wyszły. Ewakuowałam autobus, upewniłam się, że wszyscy wyszli. Jak tylko wszyscy znajdowali się przed autobusem, auto dosłownie stanęło w płomieniach - relacjonowała. Williams po zdarzeniu trafiła do szpitala Kobieta po zdarzeniu została zabrana do szpitala. Lekarze chcieli się upewnić, że zarówno jej, jak i dziecku nie zagraża niebezpieczeństwo. Po badaniach okazało się, że wszystkie wyniki są poprawne. Jak podaje portal Today, kobieta jest w ósmym miesiącu ciąży. Uczniowie i władze placówki edukacyjnej podziękowali Imunek Williams za niesamowitą postawę i szybkie podjęcie decyzji, dzięki której uratowała dzieci. Lokalne media okrzyknęły Williams bohaterką. - To dobre uczucie, gdy wiesz, że nikt nie został ranny. Sama tego boję się najbardziej, gdyby chodziło o moje dziecko, chciałabym, żeby kierowca zrobił dokładnie to samo - powiedziała. Lokalne służby potwierdziły, że podczas pożaru, który miał miejsce 31 maja w autobusie nie znajdowali się uczniowie. Obecnie trwa ustalanie przyczyny i okoliczności zdarzenia.