USA i Iran przy stole negocjacyjnym
Iran potwierdził ostatecznie chęć wzięcia udziału w konferencji bagdadzkiej - poinformowała brytyjska agencja prasowa Reuters. Na spotkaniu może dojść do dyplomatycznego trzęsienia ziemi, ponieważ obecność zapowiadają też Stany Zjednoczone, dla których Teheran to kręgosłup "osi zła".
Stosunki na linii Teheran-Waszyngton nie należą do przyjacielskich. Oficjalnie Stany Zjednoczone zerwały kontakty dyplomatyczne z Iranem w 1979 roku, po przejęciu władzy w republice przez islamskich fundamentalistów. Ostatnio napięcie wzrosło po ujawnieniu nuklearnych ambicji Iranu, który zdaniem USA dąży do zbudowania bomby atomowej. Waszyngton zarzuca także Teheranowi wspieranie irackich rebeliantów. Iran nie tylko zaprzecza tym oskarżeniom, ale winą za narastającą falę przemocy w Iraku obarcza Stany Zjednoczone.
Konferencja w Bagdadzie będzie zatem bezprecedensową okazją do spotkania długoletnich nieprzyjaciół przy jednym stole negocjacyjnym - ocenia Reuters. W sobotę zasiądą do niego także pozostali sąsiedzi Iraku.
Decyzja Iranu o uczestnictwie w konferencji zapadła w środę. - Irańska delegacja weźmie udział w spotkaniu Iraku i jego sąsiadów, aby pomóc i wesprzeć Irakijczyków - wyjaśnił minister spraw zagranicznych republiki islamskiej Manouchehr Mottaki, cytowany przez agencję Reuters. Wcześniej Iran stawiał kwestię swojej obecności na konferencji pod dużym znakiem zapytania.
Ambasador Stanów Zjednoczonych w Iraku Zalmay Khalilzad, który będzie reprezentował USA na konferencji, poinformował, że w planach nie ma dwustronnego spotkania, zaznaczył jednak, iż jest gotów do rozmowy z przedstawicielami Iranu na temat broni używanej do zabijania amerykańskich żołnierzy.