USA: Al-Kaida w Iraku zdziesiątkowana
Dowódcy wojsk amerykańskich w Iraku oceniają, że działająca w tym kraju Al-Kaida poniosła ogromne i być może nieodwracalne straty w ostatnich miesiącach - podał w poniedziałek dziennik "Washington Post".
Gazeta przytacza dane wskazujące, że liczba samobójczych zamachów bombowych spadła z ponad 60 w styczniu tego roku do średnio 30 miesięcznie od lipca. Wzrosła też liczba zatrzymań agentów Al- Kaidy, co pozwoliło na wydobycie z nich informacji umożliwiających dalsze aresztowania i akcje, w których likwiduje się terrorystów.
Do sukcesów tych - twierdzą wojskowi - przyczyniło się rozmieszczenie większych sił amerykańskich w rejonach, gdzie Al- Kaida była najaktywniejsza, tzn. w okolicy Bagdadu i w prowincji Anbar. Pomógł też fakt, że lokalni przywódcy sunniccy, którzy początkowo współpracowali z Al-Kaidą, zwrócili się przeciwko niej.
Według generała Raymonda T. Odierno, zastępcy dowódcy wojsk w Iraku, od początku tego roku siła bojowa Al-Kaidy zmniejszyła się o 60 do 70 procent.
Część generałów, w tym szef Dowództwa Operacji Specjalnych w Iraku, generał Stanley McCrystal, wzywa w związku z tym, aby ogłosić zwycięstwo w walce z siatką organizacji Osamy bin Ladena w Iraku. Administracja prezydenta George'a W. Busha uznała Al-Kaidę za najgroźniejszego wroga USA w tym kraju.
Inni jednak przestrzegają przed takim krokiem. Zwracają uwagę, że deklaracja ta mogłaby dać argumenty krytykom, że w takim razie konflikt iracki przekształcił się obecnie w wojnę domową, w którą wojska amerykańskie nie powinny się mieszać.
Niektórzy są też zdania, że optymistyczne oceny sytuacji mogą być przesadzone i Al-Kaida może się okazać jeszcze zdolna do zadania druzgocących ciosów.
Przed pochopnym ogłaszaniem zwycięstwa przestrzega m.in. szef Centralnego Dowództwa Wojsk USA, admirał William J.Fallon, któremu podlegają wojska USA na Bliskim Wschodzie, w tym także w Iraku i Afganistanie.
INTERIA.PL/PAP