Unia nie straszyła Kaczyńskiego
Komisja Europejska dementuje, jakoby groziła Polsce odebraniem prawa głosu z powodu wypowiedzi i poglądów polityków obejmujących władzę, w tym Lecha Kaczyńskiego.
"Gazeta Wyborcza" przypomina dziś, że we wtorek brytyjskie dzienniki "The Guardian" i "The Independent" pisały, że Polska może ponieść poważne konsekwencje, jeśli nie będą u nas przestrzegane prawa mniejszości seksualnych i zostanie przywrócona kara śmierci.
"Komisja postraszyła arcykonserwatystę Lecha Kaczyńskiego, deklarując, że każde państwo UE musi stosować się do unijnych reguł ochrony mniejszości i zniesienia kary śmierci" - pisał "The Guardian".
Także liberalny "The Independent" oznajmił, że po wygranej Lecha Kaczyńskiego, który próbował ograniczyć prawa homoseksualistów i jest zwolennikiem kary śmierci, Polska otrzymała kategoryczne ostrzeżenie, by przestrzegała zobowiązań związanych z prawami człowieka.
Komisja Europejska dementuje jednak te informacje. - Komisja nigdy nie komentuje pojedynczych wypowiedzi polityków państw członkowskich. Reagujemy na formalne działania rządów i tylko wtedy, gdy zostały one potwierdzone przez narodowy parlament - cytuje dziś "GW" Frisco Abbinga, rzecznika wiceprzewodniczącego Komisji.
Abbing podkreślił natomiast, że dyskryminacja mniejszości seksualnych oraz kara śmierci są sprzeczne z fundamentalnymi zasadami UE. Jednak aby jakieś sankcje mogły być podjęte przez UE, niedopuszczalna praktyka musiałaby zostać usankcjonowana w drodze ustawy, a państwo - zanim zostałoby ukarane - miałoby jeszcze możliwość złożenia wyjaśnień - uspokaja "GW".
INTERIA.PL/ Gazeta Wyborcza