UE opóźnia decyzję ws. bliższych kontaktów z Serbią
Unia Europejska po wysłuchaniu krytycznego raportu naczelnej prokurator trybunału ds. zbrodni wojennych w dawnej Jugosławii Carli Del Ponte w sprawie współpracy Serbii z tym trybunałem postanowiła w poniedziałek opóźnić decyzję co do ściślejszych kontaktów z Serbią.
Olli Rehn, komisarz ds. rozszerzenia UE, zapytany, czy raport nie był wystarczający, aby zainicjować porozumienie o stabilizacji i stowarzyszeniu, odpowiedział, że pod uwagę będą brane również rezultaty wizyty prokurator Del Ponte w Belgradzie pod koniec października.
Del Ponte powiedziała w poniedziałek w Luksemburgu ministrom spraw zagranicznych państw UE, że współpraca Belgradu z trybunałem jest "lepsza niż rok temu", lecz "stale niewystarczająca".
Prokurator trybunału przygotowała dla UE raport stanowiący podstawę do ewentualnego podpisania z Serbią porozumienia o stabilizacji i stowarzyszeniu - pierwszego etapu w kierunku przyjęcia Serbii do bloku europejskiego. Właśnie pełna współpraca Serbii z trybunałem, której przejawem byłoby aresztowanie wojennego dowódcy sił Serbów bośniackich Ratko Mladicia, jest ostatnim warunkiem, który ma spełnić Belgrad.
- Potwierdzam, że sytuacja jest lepsza niż rok temu, lecz współpraca jest zbyt powolna i niewystarczająca. Dowodzi tego fakt, że Mladić, po tylu obietnicach i deklaracjach, jest wciąż na wolności. Jestem absolutnie przekonana, że serbski rząd ma środki i możliwości, aby go zlokalizować i zatrzymać. Główną przeszkodą pozostaje niemożność przełożenia tego na namacalne rezultaty. Dopóki Mladić nie zostanie aresztowany i przekazany do Hagi, nie mogę potwierdzić pełnej współpracy - oświadczyła Del Ponte. Niedotrzymanie wyznaczonego terminu przekazania Mladicia trybunałowi haskiemu było powodem wstrzymania na początku maja negocjacji stowarzyszeniowych między UE a Serbią.
Mladić jest poszukiwany m.in. w związku z masakrą 8 tys. Muzułmanów bośniackich w Srebrenicy w 1995 roku.
W ubiegłym tygodniu serbski rząd wyznaczył nagrodę miliona euro za informacje prowadzące do jego zatrzymania.
INTERIA.PL/PAP