Turecka akcja może postawić w niezręcznej sytuacji USA, które cały czas lawirują pomiędzy oboma sojusznikami, jakimi są zarówno Turcy, jak i Kurdowie. Jak na razie Ameryka prosi Turcję o wstrzymanie się od jakichkolwiek działań. Jednakże ostanie nasilenie akcji kurdyjskich partyzantów w południowej Turcji spowodowało coraz większą presję społeczną na turecką armię oraz rząd, od których wymaga się przedsięwzięcia stosownych kroków. - Konieczna jest akcja w północnym Iraku, armia już prowadzi operacje przeciwko Kurdyjskim partyzantom w graniczących z Irakiem rejonach południowej Turcji - powiedział reporterom AP gen. Yasar Buyukanit. - Naszym celem jest zabezpieczenie regionu przed nadchodzącą wiosną. Zazwyczaj rebelianci nasilają ataki kiedy śniegi w przełęczach górskich topnieją otwierając szlaki - dodał gen. Yasar Buyukanit. Jeśli premier Erdogan pod wpływem nacisków społecznych oraz wojskowych poprosi parlament o wyrażenie zgody na inwazje płn. Iraku, którą zapewne otrzyma - będzie to się wiązało z poważnym kryzysem w stosunkach z USA, które boją się reakcji Kurdów mogącej zdestabilizować region. Z drugiej strony nie wiadomo jak długo Turcja, będąca także strategicznym sojusznikiem USA w regionie będzie ulegać amerykańskim prośbom