Zaczęło się od tego, że Donaldowi Trumpowi bardzo nie spodobało się wideo promujące wywiad udzielony Piersowi Morganowi. Dodajmy, że rozmowa została wyemitowana w poniedziałek. Filmik zmontowano w taki sposób, by zasugerować widzom, że Trump przerwał wywiad i obrażony wyszedł ze studia. To nie spodobało się byłemu prezydentowi USA. "Piers Morgan, jak reszta mediów fake newsowych, próbował bezprawnie i zwodniczo zmontować swój długi i męczący wywiad ze mną. Chciał fałszywie pokazać, że wyszedłem w trakcie wywiadu. (...) Przeszedł samego siebie w montażu, a my go na tym przyłapaliśmy" - oświadczył Donald Trump. Na dowód zespół Trumpa opublikował nagranie audio, na którym słyszymy, jak Morgan dziękuje eksprezydentowi za "świetny wywiad". Słowa "wyłączcie kamery" padły z ust Trumpa już po tym, jak panowie zakończyli rozmowę. Trump podkreślił, że zaplanowany na 20 minut wywiad przeciągnął się do godziny. W odpowiedzi Brytyjczyk pokazał nagranie z ostatnich minut rozmowy. Widać na nim, że Trump nie przerwał wywiadu, Morgan dziękuje mu za rozmowę; jednocześnie - jak zaznacza dziennikarz - Trump jest wyraźnie poirytowany i na koniec rzuca słowa: "bardzo nieuczciwe". O całe zamieszanie Morgan obwinił "niewiarygodnie irytującego i niekompetentnego" dyrektora ds. komunikacji Trumpa. W trakcie rozmowy Morgan dociskał Trumpa w sprawie twierdzeń, że wybory z 2020 roku zostały sfałszowane. W wywiadzie Trump zasugerował też, że wystartuje w republikańskich prawyborach w 2024 roku. Brytyjska prasa przypomina, że Morgan i Trump niegdyś się przyjaźnili. Później Morgan krytykował Trumpa m.in. za reakcję na pandemię koronawirusa czy szturm jego zwolenników na Kapitol 6 stycznia 2021 roku.