Zdaniem Caj, liderki Demokratycznej Partii Postępowej (DPP), prowadzona przez jej rywala polityka zagraża suwerenności Tajwanu. W razie wygranej Caj byłaby pierwszą kobietą-prezydentem. Różnica poparcia między dwojgiem kandydatów wynosi 3-4 punkty procentowe, co mieści się w granicy błędu statystycznego. Trzecim kandydatem jest James Sung, który w przeszłości był liczącą się postacią w Partii Nacjonalistycznej (Kuomintang) prezydenta Ma. Obserwatorzy twierdzą, że ma on niewielkie szanse na wygraną, choć może odebrać nieco głosów swojemu rywalowi. Tego samego dnia odbywają się wybory parlamentarne. Oczekuje się, że większość w 113-osobowej Radzie Ustawodawczej zdobędą przedstawiciele Partii Nacjonalistycznej. Do głosowania uprawnionych jest ponad 18 milionów ludzi. Obserwatorzy spodziewają się frekwencji na poziomie 76-80 proc. Chiny i Tajwan rozdzieliły się po wojnie domowej z 1949 roku, jednak władze w Pekinie wciąż roszczą sobie prawa do wyspy. Za rządów prezydenta Ma Jing-cu (od maja 2008 r.) relacje między obu krajami poprawiły się, co doprowadziło do zwiększenia ruchu turystycznego i ożywienia relacji handlowych i inwestycji po obu stronach szerokiej na 160 km Cieśniny Tajwańskiej. Ma ze swoją polityką wobec Chin jest cichym faworytem Stanów Zjednoczonych, choć Waszyngton nigdy nie zadeklarował tego wprost - twierdzą obserwatorzy.