Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Synowie Kadafiego schwytani. Upadek reżimu bliski?

Siły Muammara Kadafiego kontynuują walkę z powstańcami w Trypolisie, lecz kontrolują tylko 15-20 proc. libijskiej stolicy - powiedział dziś telewizji Al-Dżazira rzecznik powstańców. Według źródeł dyplomatycznych, Kadafi przebywa w swojej rezydencji. Synowie Kadafiego zostali zatrzymani.

/AFP

Z kompleksu w centrum Trypolisu wyjechały rano czołgi, które ostrzeliwują miasto. Agencja dpa podawała w niedzielę, że Kadafi uciekł z rodziną z Trypolisu w kierunku Algierii. Powołała się na "koła dobrze poinformowane" w libijskiej stolicy.

Zwolennicy Kadafiego kontrolują "cztery obszary na terytorium Trypolisu, odpowiada to ok. 15-20 proc. miasta" - powiedział powstaniec przedstawiony jako Nasser.

Wokół kompleksu pałacowego Kadafiego, Bab al-Azizija, trwały w poniedziałek rano zacięte walki. Walki były szczególnie intensywne w południowej części miasta. Od godz. 6 rano słychać było odgłosy broni lekkiej i ciężkiej - relacjonowała agencja AFP.

Nieco później w okolicy hotelu Rixos, gdzie mieszkają przedstawiciele międzynarodowych mediów, słychać było wystrzały kałasznikowów.

Świętowanie

Światowe agencje donosiły w nocy, że libijscy powstańcy celebrują zwycięstwo na Placu Zielonym w centrum Trypolisu. Brak było jednak potwierdzenia, że opozycja przejęła pełną kontrolę nad miastem.

Plac Zielony był miejscem oficjalnych parad na cześć Kadafiego. Znajduje się w samym centrum stolicy. Komentatorzy CNN porównują go tak ważnego serca miasta jakim jest Times Square w Nowym Jorku i nazywają symbolem libijskiego reżimu.

Według agencji AFP nad placem powiewają czerwono-czarno-zielone flagi powstańców. Tłum tańczy i skanduje "Allah Akbar". Rebelianci strzelają na wiwat w powietrze.

Wcześniej powstańcy poinformowali, że prawie cała stolica znalazła się pod ich kontrolą poza twierdzą Kadafiego, kompleksem budynków Bab al-Azizija w centrum Trypolisu.

Komentując zajęcie Placu Zielonego telewizja CNN podała, że to mogłoby oznaczać "koniec reżimu".

Symboliczne i strategiczne znaczenie ma fakt, że dwóch synów Kadafiego znalazło się w rękach powstańców: najstarszy Mohammed Kadafi i Saif al-Islam, drugi, znacznie bardziej znany syn dyktatora, który nie krył wcześniej swych ambicji politycznych i spełniał po części funkcję rzecznika reżimu.

Sprzeczne informacje

Informacje, które napływają ze stolicy Libii są sprzeczne; według niektórych relacji w mieście nadal toczą się walki, między innymi przed hotelem Rixos.

Korespondent CNN w Trypolisie podaje, że niektóre dzielnice, są jeszcze pod kontrolą sił Kadafiego. Nadal słychać odgłosy walki, ale ucichły odgłosy ciężkiej broni, strzelaniny są sporadyczne.

Zdaniem korespondenta CNN, walka regularnych wojsk w obronie Trypolisu zamiera, lecz bitwa o stolicę nie jest skończona.

Reuters podaje, że zakłócona została transmisja państwowej libijskiej telewizji, a pokazane kilka godzin wcześniej wystąpienie rzecznika rządu było nagrane wcześniej.

Choć powstańcy przejęli kontrolę nad strategicznie ważnymi punktami Trypolisu, w kilku dzielnicach stolicy utrzymują się "ogniska oporu" - podała w poniedziałek nad ranem agencja AFP, powołując się na źródła powstańcze.

Według telewizji Al Dżazira oddziały rebeliantów zajęły w nocy budynek radia.

Agencja AFP cytuje też przywódców powstania, którzy apelują do powstańców: "Świat na nas patrzy, nie mścijcie się!"

Libia świętuje

Areszt domowy

Zatrzymany przez powstańców najstarszy syn dyktatora Libii Muammara Kadafiego - Mohammed powiedział w poniedziałek nad ranem w telefonicznej rozmowie z telewizją Al Dżazira, że jest w areszcie domowym. Strzały przerwały jego wypowiedź.

Mohammed Kadafi potwierdził, że jest w areszcie domowym w Trypolisie.

"Uzbrojeni mężczyźni otoczyli mój dom, jestem wciąż u siebie, a oni są na zewnątrz" - powiedział przez telefon syn dyktatora.

"Mówili, że gwarantują moje bezpieczeństwo. Oblegają mój dom" - dodał Mohammad Kadafi. W tle rozległy się odgłosy strzałów.

"Tak, strzelają w moim domu" - powiedział, zanim połączenie zostało nagle przerwane.

Saif al-Islam, drugi syn Kadafiego również został aresztowany przez powstańców w niedzielę wieczorem.

Przywódcy opozycji nawołują tłum i powstańców do zachowania czujności, spokoju oraz unikania przemocy i zemsty.

"Wzywam mych braci Libijczyków, by dowiedli, że w tym krytycznym momencie pozostajemy odpowiedzialni. Oczy świata skierowane są na was: albo zdobędziecie demokrację, albo wybierzecie zemstę" - powiedział członek Narodowej Rady Libijskiej (NRL) Ahmed Dżibril.

/AFP

Obama apeluje do Kadafiego

Prezydent USA Barack Obama powiedział w niedzielę wieczorem, że reżim Muammara Kadafiego jest bliski upadku i wezwał libijskiego dyktatora do oddania władzy.

"Najpewniejszy sposób na zakończenie rozlewu krwi jest prosty: Muammar Kadafi i jego reżim muszą uznać, że ich rządy dobiegły końca" - brzmi oficjalny komunikat prezydenta.

"Kadafi musi przyjąć do wiadomości, (...) że nie ma już kontroli nad Libią. Musi oddać władzę raz i na zawsze" - głosi komunikat.

Obama obiecał, że Stany Zjednoczone będą nadał wspólnie ze swymi sojusznikami chroniły lud Libii i "wspierały pokojową transformację ku demokracji" w tym kraju.

Arsenał Kadafiego może stanowić zagrożenie

Jeżeli reżim Muammara Kadafiego upadnie w najbliższym czasie, chaos w Libii może sprawić, że duże zapasy broni, które zgromadził dyktator, wpadną w niepowołane ręce - pisze poniedziałkowy "The New York Times", powołując się na wysokiej rangi polityków.

Amerykanie już przygotowują się na taka ewentualność. Niepokój ekspertów wzbudzają zwłaszcza rakiety przeciwlotnicze, które mogą zostać skradzione i sprzedane - pisze NYT w internetowym wydaniu.

Z arsenału Kadafiego zniknęły już niezliczone rakiety, włącznie z przenośnymi pociskami ziemia - powietrze typu SA-7. Specjaliści w USA obawiają się przede wszystkim, że tego rodzaju broń, która może być użyta przeciw cywilnym samolotom, trafi w ręce handlarzy bronią.

Wysokiej rangi amerykańscy oficerowie już od pewnego czasu dyskretnie spotykali się z przywódcami krajów sąsiadujących z Libią, by ograniczyć nielegalny międzynarodowy obrót bronią z rezerw Kadafiego - pisze NYT.

Według rozmówcy nowojorskiego dziennika, amerykańska administracja przewiduje, że po upadku Kadafiego wyśle w razie konieczności do Libii ekspertów ds. broni, którzy pomogą powstańcom zabezpieczyć szczególnie groźną broń.

Merci Sarkozy, thank you Obama

Około 100 Libijczyków zebrało się w nocy z niedzieli na poniedziałek przed Białym Domem, gdzie wiwatowali i powiewali powstańczymi flagami. Skandowali: "Libia jest wolna, merci Sarkozy, thank you Obama".

33-letnia nauczycielka literatury angielskiej Rania Swadek, która w 1984 roku przyjechała wraz z rodzeństwem z Libii do USA, gdzie uzyskała azyl polityczny, przyniosła plakat z czerwono-czarno-zieloną flagą powstańców i hasłem po angielsku: "Dziękujemy NATO, dziękujemy Obama".

"Dziś wieczorem po raz pierwszy w życiu jesteśmy bardzo dumni z tego, że jesteśmy Libijczykami. Chcemy podziękować (prezydentowi Francji Nicolasowi) Sarkozy'emu i Francuzom, którzy jako pierwsi, jeszcze przed Amerykanami, okazali wsparcie Libijczykom" - powiedziała po francusku agencji AFP.

Inni zebrani w Waszyngtonie mieli transparenty z podziękowaniami dla NATO za "walkę na rzecz demokracji". Dzieci miały na sobie koszulki w powstańczych kolorach z napisem "Wolna Libia". Panująca przed Białym Domem atmosfera była euforyczna.

Grupa około 40 mężczyzn, nieco na uboczu, modliła się na przyniesionych dywanach lub powstańczych flagach, twarzami zwróceni w kierunku Mekki. Wśród nich był 42-letni tunezyjski taksówkarz, który powiedział, że świętował przed Białym Domem rewolucję w Tunezji, potem w Egipcie, a teraz w Libii.

INTERIA.PL/AFP/PAP

Zobacz także