Święta u obcych
Wypełnione samoloty i autokary wkrótce przywiozą do Krakowa tych naszych bliskich, którzy wybrali życie poza Polską. Część z nich zostanie za granicą i będzie szukać śledzi we Włoszech i opłatka w Wielkiej Brytanii.
Krakowianie, którzy wyjechali, przyznają, że brakuje im na emigracji świątecznych tradycji jak np. konkurs krakowskich szopek (zdjęcie z tegorocznej edycji), czy też mają problem z kupnem opłatka, jednak często zostają w tym czasie za granicą ze względów praktycznych
Polacy w Londynie nie mają kłopotu z przygotowaniem tradycyjnych potraw. Jeśli jakiegoś składnika nie ma w zwykłym markecie, dokupuje się w tzw. polskim sklepie. - Ale pamiętam problemy ze zdobyciem opłatka. Myślałam, że dostanę w katolickiej parafii. Nie było, nie znali - wspomina Iwona. Więcej kulinarnych problemów ma krakowianin Karol "As" - mieszkaniec południowej części Włoch. Mieszka tam ze swoją partnerką i z synem. Tradycyjne jedzenie musi dostać w paczce. - Śledzie, pierogi, kiełbasa, szynka cygańska i jakieś ciasta - wymienia. Według Karola, miejscowe zwyczaje świąteczne nie różnią się bardzo od polskich. - Złożymy życzenia bliskim miejscowym znajomym. Nie ma tylko opłatka - mówi. Zaprzyjaźnieni Polacy kiedyś jechali do Polski, teraz - według "Asa" - są mniej skłonni do takich podróży. - Raczej nie chodzi o brak biletów i o ich ceny. Jak ktoś rezerwował odpowiednio wcześnie, mógł za 100 euro kupić podróż w dwie strony.
Świąteczne boeingi
Strona internetowa Centralwings informowała w poniedziałek, że 16 grudnia nie będzie miejsc w samolocie z Londynu (Gatwick) do Krakowa. Ceny u tzw. tanich przewoźników czasowo wzrosły i opłata ponad 1000 zł za europejskie połączenie nie jest niczym nadzwyczajnym. Piotr Pietrzak, rzecznik krakowskiego Portu Lotniczego im. Jana Pawła II, mówi o wzmożonym ruchu przed Bożym Narodzeniem. Sytuacja uspokoi się w dniach świątecznych. - Przed Bożym Narodzeniem gwałtownie wzrasta liczba pasażerów, którzy chcą się dostać do rodzin w Polsce. Samoloty będą wypełnione do ostatniego miejsca. Przewoźnicy zarabiają na tym świątecznym podróżowaniu. Ceny za przelot z Krakowa do Irlandii sięgają już 500 euro. W niektórych przypadkach warto zrezygnować z tzw. taniego przewoźnika i wybrać tradycyjnego. Cena może być korzystniejsza! Jednak często jest to propozycja tylko dla tych, którzy nie boją się przesiadek - komentuje Wojciech Kmiecik, znawca i miłośnik lotnictwa cywilnego. Taniej podróżuje się w przeciwnym kierunku. To może być propozycja dla krewnych z Polski, którzy chcą odwiedzić bliskich poza granicami. Jednak, według Kmiecika, przed Bożym Narodzeniem dominuje latanie z zagranicy do ojczyzny.
Autobusy i pociągi
Biuro Jordan, krakowski przewoźnik autokarowy, przygotowuje się do sezonu. - Obłożenie wzrasta dwukrotnie i w trasę muszą jechać dodatkowe autobusy - zauważa Ryszard Krzysiak, pracownik firmy. Jordan wozi ludzi z Austrii i Włoch. Choć popyt na usługi przewozowe rośnie, ceny biletów - według zapewnień Krzysiaka - pozostają bez zmian.Także w kolejowej kasie międzynarodowej da się już zauważyć gorączka świątecznych podróży. Pasażerowie rezerwują miejsca w pociągach z Berlina i Wiednia, które pojadą 20 i 21 grudnia.
Zostają na miejscu
Niektórzy wolą nie przyjeżdżać. Iwona z Krakowa osiedliła się w Londynie. Pracuje w zakładzie krawieckim. Wyjechała z Polski wraz z mężem, który teraz prowadzi londyńskie autobusy. Iwona twierdzi, że polscy kierowcy i ich rodziny trzymają się razem nie tylko w sezonie bożonarodzeniowym. - W kraju uznajemy za przyjaciela kogoś, kogo znamy 15-20 lat. Tu związaliśmy się szybciej. Będzie przyjęcie wigilijne w przyjacielskim gronie. Podzielimy je na dwa domy, bo trudno zmieścić 20 osób przy jednym stole - mówi.
Czasem szkoda urlopu
Są też inne przyczyny, dla których nie podróżuje się do Polski. Wielu ludzi sprowadziło do Londynu swoich najbliższych, więc w kraju mogliby spotkać się tylko z dalszymi krewnymi. Nie jest łatwo o urlop, bo w dużej firmie komunikacyjnej trzeba planować dni wolne z rocznym wyprzedzeniem. Czasem ktoś po postu woli przeznaczyć urlopowy limit na letnie wakacje, a nie na odwiedziny w Polsce. Iwona mówi, że telefon i komunikatory internetowe pomagają jej utrzymać łączność z bliskimi w Polsce. - W Krakowie rodzina będzie siedziała przy wspólnym stole. Wykręcę jeden numer i będę mogła porozmawiać ze wszystkimi - stwierdza.
Łukasz Grzymalski
lukasz.grzymalski@echomiasta.pl
Witaj emigrancie
Prof. Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny radzi: Przyjmujmy przyjeżdżających bez sztucznego entuzjazmu. Bądźmy szczerzy i nie zmuszajmy się do jakichś wielkich czynów. Nie zasypujmy emigrantów tymi wszystkimi zaległymi narzekaniami, których nie usłyszeli podczas swojej nieobecności. Święta są krótkie, więc nie oczekujmy zbyt wiele. Jeśli nie będziemy mieli wielkich oczekiwań, ucieszy nas sama obecność gości. I ograniczmy obżarstwo, bo Zachód tego nie lubi.