Najwięcej śmiertelnych ofiar - od 10 do nawet 14 - żywioł pochłonął w Wielkiej Brytanii. Co najmniej 10 śmiertelnych wypadków odnotowano w Niemczech. W Polsce i Holandii wichury kosztowały życie sześciu ludzi w każdym z tych krajów. Po kilka ofiar śmiertelnych odnotowano w Czechach, Francji i Belgii. Wielu zabitych to kierowcy pojazdów, które przygniotły powalone przez wiatr drzewa albo ofiary wypadków drogowych spowodowanych fatalną pogodą. W Niemczech osiągający w porywach prędkość 200 km/h wiatr spowodował ogromne straty materialne i sparaliżował komunikację w całym kraju. Federacja tamtejszych firm ubezpieczeniowych wstępnie oszacowała straty na 1 mld euro. Ze wstępnych ustaleń firmy ubezpieczeniowej Norwich Union wynika, że straty w W. Brytanii będą niższe niż te, wyrządzone w styczniu 1990 roku, kiedy kraj nawiedziła fala powodzi. Ubezpieczyciele wypłacili wówczas odszkodowania dochodzące 10 mld dolarów. Belgijska federacja ubezpieczycieli Assuralia wysokość strat w swoim kraju wyliczyła z kolei na nieco ponad 100 mln euro. W Berlinie władze ewakuowały i zamknęły największy stołeczny dworzec kolejowy - Berlin Hauptbahnhof. W nocy z czwartku na piątek silny podmuch wiatru wyrwał ze szklanej konstrukcji fasady budynku jeden z betonowych filarów, inne uszkodził. Ważący dwie tony element spadł na znajdujące się 40 metrów niżej schody. Nikt nie ucierpiał, a dworzec już otwarto. W piątek rano niemieckie koleje Deutsche Bahn (DB) wznowiły kursowanie niektórych pociągów. Dzień wcześniej - po raz pierwszy w swojej historii - DB zawiesiły kursowanie pociągów w całym kraju. Dziesiątki tysięcy podróżnych nie dotarły do celu, wielu z nich spędziło noc na dworcach lub w stojących pociągach. Niemieckie linie lotnicze Lufthansa zapowiedziały, że wiele lotów pozostanie odwołanych lub opóźnionych, zwłaszcza we Frankfurcie nad Menem, gdzie utrzymuje się porywisty wiatr. Władze londyńskiego lotniska Heathrow podały, że wichury spowodowały zakłócenia szczególnie w przypadku rejsów krajowych. Według meteorologów, dochodzące do 160 km/h wichury były w Wielkiej Brytanii najsilniejsze od 17 lat. Dopiero w piątek możliwe było odholowanie brytyjskiego kontenerowca MSC "Napoli", który w czwartek doznał uszkodzenia na wodach Kanału La Manche. Na pokładzie uszkodzonej jednostki znajduje się 1,7 tys. ton toksycznych materiałów. 26-osobowa załoga kontenerowca ewakuowała się jeszcze w czwartek. W największym europejskim porcie w holenderskim Rotterdamie w piątek ekipy mogły rozpocząć usuwanie ogromnej plamy ropy naftowej. Wyciek od 500 do 800 ton surowca powstał, gdy statek uderzył w terminal naftowy. Żegluga w dalszym ciągu nie odbywa się normalnie. W Czechach, gdzie wichura osiągała prędkość 180 km/h, ponad milion gospodarstw pozostawało w piątek rano bez elektryczności. Jak informowały firmy zajmujące się przesyłem energii elektrycznej, przywrócenie dostaw może potrwać kilka dni. Na Ukrainie gwałtowne porywy wiatru spowodowały przerwy w dostawach ropy naftowej oraz elektryczności i wstrzymanie ruchu pociągów jeszcze zanim dotarł tam huragan Kyrill. Według tamtejszego Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, ponad 1100 miejscowości było bez prądu - najwięcej w obwodzie lwowskim. W piątek po południu huragan dotarł na Białoruś. Wichurze o prędkości ponad 100 km/h towarzyszą opady deszczu i mokrego śniegu.