W czwartek w Brukseli rozpoczyna się nadzwyczajny szczyt UE poświęcony budżetowi na lata 2021-2027. Jak podaje nieoficjalnie "Rzeczpospolita", powołując się na rozmowy z dyplomatami i urzędnikami, zostanie podtrzymana propozycja powiązania funduszy z praworządnością, ale - w porównaniu z pierwotną propozycją KE - dużo trudniej będzie odebrać pieniądze krajom członkowskim, które praworządności nie przestrzegają. "W praktyce może to oznaczać, że Polski ten instrument nie dotknie" - dowiaduje się dziennik.W propozycji przewodniczącego Rady Europejskiej Charlesa Michela pojawiła się propozycja większości kwalifikowanej, co osłabia mechanizm. Niemcy, Holandia, Szwecja i Dania przekonują do powrotu do pierwotnej propozycji KE, która zakładała tzw. odwróconą większość, czy potrzebę większości nie żeby decyzję przyjąć, ale żeby ją odrzucić. Z informacji "Rz" wynika jednak, że nie ma na to szans. "Wielu państwom nie podoba się bowiem głosowanie odwróconą większością, bo uważają, że to zamach na ich kompetencje. Poza tym Michel słucha prawników. A ci wskazują, że nie można aktem niższego rzędu - rozporządzeniem - zmieniać zapisów prawa pierwotnego, czyli traktatów. A w nich nie ma możliwości takiego karania państw za łamanie praworządności" - informuje "Rzeczpospolita".Więcej w "Rzeczpospolitej".