Włoskie media doliczyły się na razie 31 przedmiotów ze statku, które zostały wystawione na aukcjach. Zauważa się, że są one traktowane niemal jak pamiątki z Titanica, do którego zatonięcia od razu porównano zresztą katastrofę Concordii. Ludzie z wielu krajów, którzy wstawiają przedmioty, zachwalają je jako nie do zdobycia i jedyne w swoim rodzaju. Tak reklamowany jest mały żeton o wartości 1 euro z pokładowego kasyna z logo armatora i statku; jego cena wywoławcza to 250 euro. Metalowe miniaturki statku licytowane są od kilku dni; na razie jedna z nich zatrzymała się na sumie 230 euro. Oferenci nie tłumaczą zazwyczaj, jak stali się posiadaczami pamiątek. Być może niektóre zabrali ze sobą w czasie wcześniejszych rejsów. Licytować można też szklankę do cocktaili z rysunkiem statku, menu z uroczystej kolacji w wieczór katastrofy, służbową bluzę kogoś z personelu, kartę magnetyczną do kajuty oraz gazetę pokładową dla pasażerów z ofertami różnych wycieczek w trakcie zawijania do kolejnych portów. Ale nie brak też makabrycznych żartów. Internauta z Australii "wstawił" na aukcję sam wrak za cenę wywoławczą 1 dolara. Gdy portal eBay zamknął licytację, jego cena osiągnęła już 1000 dolarów. Firma oświadczyła, że nie pozwoli więcej na zamieszczanie ogłoszeń, "żerujących na ludzkiej tragedii i cierpieniu".