Według ostatnich doniesień w katastrofie zginęło 26 osób, a 24 osoby zostały ranne. Lech Kaczyński w niedzielę wieczorem przebywał w Grenoble i odwiedził w tamtejszym szpitalu rannych Polaków, podziękował personelowi szpitala za opiekę nad nimi. W Grenoble polskiemu prezydentowi towarzyszył prezydent Francji Nicolas Sarkozy. Wcześniej na miejsce wypadku przybył premier Francji Francois Fillon. - Wizyta prezydenta Francji, a także premiera, to wszystko wskazuje na to, że była olbrzymia dobra wola najwyższych władz Republiki Francuskiej. Jesteśmy za to bardzo wdzięczni - powiedział prezydent na konferencji prasowej po powrocie do Warszawy. Podkreślił też, że strona francuska zrobiła wszystko, jeśli chodzi o akcję ratowniczą i dalej będzie wykonywać swoje obowiązki. Zaznaczył, że był to wielki akt solidarności ze strony Francji, za który jest wdzięczny. - Tylko wolałbym, aby coś takiego mogło nastąpić w innej sytuacji, nie przy śmierci 27 osób - dodał. Zapowiedział również, że władze polskie zrobią wszystko co możliwe. Jak poinformował w Grenoble pozostał wiceminister zdrowia Bolesław Piecha, został charge d'affaires ambasady Polskiej oraz konsul z Lyonu. - Będziemy działać w kilku płaszczyznach: raz - sprawy materialne, dwa - pobyt rodzin, które się znajdą w Grenoble. Władze na pewno zrobią wszystko co tylko możliwe - ale jak już mówiłem, jednej rzeczy nie zrobimy - nie przywrócimy życia - zaznaczył L.Kaczyński. Prezydent zapowiedział, że będzie to pomoc finansowa i w formie szybkich zasiłków i świadczenia ubezpieczeniowe. Jak dodał, tu gotowe jest włączyć się PZU, "które po pierwsze ubezpieczało ów autobus, po drugie - nawet gdyby tego nie czyniło to i tak gotów jest skorzystać z funduszu prewencyjnego ze względu na rozmiar katastrofy". - To wszystko bardzo piękne, ale jak podkreślam to nie przekreśla w niczym tej tragedii, która wynikła z tego, że autobus wyjechał na trasę, gdzie jest zakaz ruchu tego rodzaju pojazdów. Ten zakaz jest słuszny - podkreślił. - Byliśmy w miejscu tragedii, pomodliliśmy się przez chwilę. Tam nawet po śladach dosyć łatwo się zorientować na czym sprawa polegała. Po prostu autobus powoli, na 7-kilometrowym zjeździe nabierał szybkości - i musiała jej nabierać, bo tak ciężki pojazd nawet przy dobrych hamulcach jedzie coraz szybciej. I przy tym zakręcie prawdopodobnie nawet przy skręconych kołach - bo wszystko na to wskazuje - już nie skręcił, pojechał do przodu - mówił Lech Kaczyński. Jak zaznaczył, autobus przebił gruby mur i spadł po stoku, "który nawet nie wygląda jakoś szczególnie groźnie". - Biorąc pod uwagę, że to był pojazd wielotonowy to skończyło się straszną tragedią. Oczywiście, że tego zakrętu autobusy pokonywać nie mogą - powiedział. Pytany kiedy pierwsi poszkodowani mogą wrócić do kraju prezydent nie wykluczył, że w ciągu 48 godzin. Prezydent podziękował też francuskim lekarzom i pielęgniarkom, za olbrzymią mobilizację.