Wczoraj Korea Północna ogłosiła, że wycofuje swoich pracowników z Kaesong i zawiesza tam wszelką działalność. Tego samego dnia północnokoreańska agencja KCNA zacytowała sekretarza Komitetu Centralnego Partii Pracy Korei Kim Jang Gona, który miał powiedzieć, że Pjongjang (Phenian) przeanalizuje, czy zezwolić na dalsze istnienie strefy, czy też ją ostatecznie zamknąć. Już w zeszłym tygodniu władze Korei płn. zagroziły wycofaniem swoich 53 tys. pracowników z Kaesong oraz zakazały wjazdu do strefy personelowi z Południa. "Zamknięcie Kaesong odbierze Korei Płn. wiarygodność" Południowokoreańska prezydent Park Geun Hie podkreśliła we wtorek, że ewentualna decyzja Korei Płn. o zamknięciu Kaesong odbierze temu krajowi wiarygodność w oczach inwestorów. "Inwestycje polegają na zdolności przewidywania konsekwencji oraz zaufaniu. Jeśli Północ pogwałci międzynarodowe regulacje i zobowiązania oraz wstrzyma funkcjonowanie Kaesong na oczach świata, nikt nie zainwestuje już w tym kraju" - powiedziała. Strefa przemysłowa Kaesong to połączenie taniej siły roboczej z Korei Płn. z południowokoreańskim kapitałem i technologiami. Dla 123 południowokoreańskich firm pracuje tam ponad 50 tysięcy obywateli Korei Północnej pod kierownictwem kilkuset menedżerów z Korei Południowej. Strefa jest ostatnim symbolem polityki odprężenia między Koreami, a dla Pjongjangu - jednym z głównych źródeł dewiz. Pjongjang prowokuje W ostatnim okresie napięcie na Półwyspie Koreańskim znacznie wzrosło. W lutym Korea Płn. przeprowadziła trzecią próbę nuklearną. Rada Bezpieczeństwa ONZ zareagowała na to rozszerzeniem międzynarodowych sankcji wobec Korei Północnej. Pjongjang ogłosił, że nie będzie więcej uznawał kończącego wojnę koreańską rozejmu z 1953 roku ani pozostałych porozumień odprężeniowych z Seulem. Zagroził także rakietowym uderzeniem nuklearnym na Stany Zjednoczone.