Portugalia: Referendum aborcyjne nieważne
Większość Portugalczyków, którzy poszli w niedzielę na referendum aborcyjne, opowiedziała się za liberalizacją obecnych zasad, lecz frekwencja była zbyt niska, by referendum zadecydowało o tej zmianie - wynika z sondaży wśród uczestników referendum, tzw. exit polls.
Badanie takie, którego wyniki przedstawiły publiczne media, pokazuje, że 57-61 proc. uczestników referendum opowiedziało się za rządową propozycją zmian, zakładających możliwość aborcji na życzenie do 10. tygodnia ciąży.
Przeciwko tym zmianom było od 39 do 43 proc. uczestników referendum.
Powyborcze sondaże wskazują, że frekwencja wyniosła od 34 do 40 proc., czyli była niższa niż ponad 50 proc. niezbędne do uznania ważności referendum.
Premier rządu portugalskiego Jose Socrates Carvalho oświadczył w niedzielę wieczorem, że zwróci się do parlamentu z wnioskiem o przeprowadzenie głosowania w sprawie zniesienia zakazu przerywania ciąży.
- W naszym interesie leży walka z nielegalną aborcją i musimy uchwalić ustawę, która będzie uwzględniać wynik referendum - powiedział premier w przemówieniu telewizyjnym. - Ludzie wypowiedzieli się w sposób wyraźny - dodał.
Ostateczne wyniki referendum oczekiwane są około północy z niedzieli na poniedziałek.
Obecna ustawa, pochodząca z 1984 r., przewiduje karę do trzech lat więzienia dla kobiety, która podda się nielegalnej aborcji, i od dwóch do ośmiu lat więzienia dla lekarza, który jej dokona.
Ustawa pozwala jednak na aborcję w ciągu pierwszych 12 tygodni ciąży, jeśli jest ona wynikiem gwałtu, zagraża zdrowiu względnie życiu kobiety lub w przypadku trwałego uszkodzenia płodu.
Próba depenalizacji aborcji nie powiodła się portugalskiej lewicy i innym jej zwolennikom w referendum w roku 1998, kiedy absencja wyniosła 68 proc.
Wyniki referendum oznaczają na razie, że Portugalia, wraz z Polską i Irlandią, pozostanie w niewielkiej grupie krajów europejskich z restrykcyjnym prawem antyaborcyjnym.
INTERIA.PL/Reuters