"Polska nauczyła się na własnych błędach"
Polska przeszła kilka kryzysów w czasie, gdy reszta Europy przez kilkadziesiąt lat rozkwitała gospodarczo, ale pomogło jej to uniknąć najgorszych skutków obecnego kryzysu i prawdopodobnie jako jedno z trzech państw UE nie zanotuje w tym roku recesji - pisze "Wall Street Journal".
Amerykański dziennik podkreśla, że dwóch przedstawicieli NBP zapowiedziało ostatnio, iż Polska odnotuje w tym roku wzrost wysokości ok. 1 proc. Byłby to dla tego kraju 14. rok wzrostu gospodarczego z rzędu. Tymczasem PKB w strefie euro spada od czwartego kwartału 2008 roku. Spadek gospodarczy nastąpił także w innych państwach postkomunistycznych.
"Polska miała w tym roku sporo szczęścia: obniżka podatku dochodowego weszła w życie w samą porę, by ożywić gospodarkę, a jak tylko zaczął się kryzys, zaczęły napływać fundusze infrastrukturalne z Unii Europejskiej. Poza tym powolne tempo wprowadzania euro przez polskich polityków spowodowało osłabienie złotego na początku 2009 roku, pomagając w ten sposób eksporterom" - czytamy.
Jak podkreśla "WSJ", dyrektorzy przedsiębiorstw i analitycy uważają jednak także, że Polsce przysłużyły się kultura ostrożności w biznesie i gospodarce, zaszczepiona w okresie hiperinflacji podczas upadku komunizmu, restrukturyzacja państwowego systemu bankowego na początku lat 90. oraz ostre spowolnienie wzrostu w latach 2001-2002.
"Niektóre kraje, jak Argentyna, wpadają z kryzysu w kryzys. Inne uczą się na swoich błędach" - cytuje w tym kontekście "WSJ" analityka Danske Bank w Kopenhadze Larsa Christensena.
Dziennik podkreśla, że Rada Polityki Pieniężnej za kierownictwa Leszka Balcerowicza przyjęła stosunkowo surową politykę pieniężną i utrzymała ją także po osłabnięciu inflacji w 2002 roku. Balcerowicz był krytykowany za hamowanie wzrostu Polski, podczas gdy reszta regionu kwitła. "Balcerowicz miał rację, chociaż z niewłaściwych powodów. Nie wspominał o bańkach (spekulacyjnych). Martwiła go luźna polityka fiskalna" - cytuje gazeta Christensena.
"Konserwatywny bank centralny występował także werbalnie przeciwko udzielaniu gospodarstwom domowym i firmom kredytów w obcych walutach, co było powszechną praktyką na Węgrzech i w państwach bałtyckich z powodu ich niższego oprocentowania - podkreśla "WSJ". - Polskie banki z sektora prywatnego w większości dostosowały się do życzeń banku centralnego, oszczędzając sobie bólu, który stał się udziałem Węgier i państw bałtyckich, gdy tracące na wartości waluty wywindowały odsetki na poziom nie do spłacenia dla wielu gospodarstw domowych".
"Wall Street Journal" zwraca przy tym uwagę, że tańsza złotówka podniosła atrakcyjność polskich produktów dla klientów w strefie euro i skłoniła Polaków do wybierania lokalnych produktów zamiast droższych towarów z importu.