Polka poroniła przez brytyjskiego pracodawcę?
Magdalena cieszyła się na myśl o dziecku, które już niedługo miało wypełnić prawie całe jej życie. Kłopoty zaczęły się, kiedy szefowie firmy, w której pracowała, odmówili jej przeniesienia do lżejszej pracy, mimo że wiedzieli, iż ma problemy z donoszeniem ciąży. W efekcie kobieta poroniła. Teraz pozywa swojego pracodawcę do brytyjskiego sądu pracy. O sprawie pisze serwis BBC.
Czołowy dostawca bananów do największych sieci supermarketów w Wielkiej Brytanii, S.H. Pratt & Co. (Bananas) z Luton w hrabstwie Bedfordshire, został oskarżony przez BBC o wyzyskiwanie pracowników z Polski i innych nowych krajów UE.
BBC nagłośniła w tych dniach przypadek Polki o imieniu Magdalena, która pracowała dla tej firmy blisko dwa lata i wystąpiła przeciwko niej do sądu pracy, twierdząc, że mimo ciąży z powikłaniami była zmuszana do pracy ponad siły i straciła dziecko.
Pratt zatrudnia ok. 240 pracowników, głównie do pakowania bananów przy taśmie, co łączy się z koniecznością podnoszenia kilkudziesięciu 20-kilogramowych kartonów w czasie 10-12-godzinnej zmiany, przez 6-7 dni w tygodniu. Pracownicy są opłacani według ustawowego minimum.
BBC za pomocą ukrytych mikrofonów zdobyła materiał dowodzący pogardliwego odnoszenia się przełożonych do pracowników, polegającego m.in. na wyzwiskach i zwalnianiu pod byle pretekstem. Materiał potwierdza również doniesienia Polaków, którzy wielokrotnie skarżyli się, że muszą pracować w nadgodzinach sześć lub siedem dni w tygodniu i to bez słowa sprzeciwu, ponieważ mogliby stracić zatrudnienie. Odmawiano im przerw, jeśli nie wypracowali określonych norm. - To było formą kary - mówi Magdalena, która zdecydowała się pozwać Pratt's Bananas. - Jeśli skończyłeś, mogłeś zrobić sobie przerwę, jeśli nie - przerwy nie było - dodaje. Według Polki pracownicy musieli prosić o pozwolenie, nawet gdy chcieli wyjść do toalety. W przypadku nie uzyskania zgody wracali do pracy przy taśmie produkcyjnej.
Magdalena z powodu krwawienia otrzymała zwolnienie lekarskie usprawiedliwiające nieobecność w pracy, ale gdy wróciła do firmy, menedżer, mimo iż wiedział o jej komplikacjach z ciążą, odmówił przesunięcia jej do lżejszej pracy. Polka jest przekonana, że sposób, w jaki ją traktowano, przyczynił się do poronienia.
S.H. Pratt & Co. należy do programu Fairtrade i korzysta z jego znaku jakości w zamian za zobowiązanie do przestrzegania standardów etycznych. Fairtrade nakazuje rzetelne traktowanie farmerów w krajach trzeciego świata przy rozliczeniach finansowych.
Pratt's Bananas wszystkiemu zaprzecza i twierdzi, że dobro pracowników jest dla firmy "nadrzędnym priorytetem". W oświadczeniu przekazanym BBC firma zapowiedziała przeprowadzenie dochodzenia w celu ustalenia, czy management stosuje się do obowiązujących wytycznych.
INTERIA.PL/PAP