Polityczna burza po dymisji doradcy Browna
Przeprosin i wyjaśnień zażądała od premiera Wielkiej Brytanii Gordona Browna opozycyjna partia konserwatywna z powodu oskarżeń wysuniętych wobec Damiana McBride'a - wieloletniego i zaufanego współpracownika premiera.
McBride podał się w sobotę do dymisji w związku z oskarżeniami, że w jednym ze swych e-maili rozpowszechniał "czarną propagandę" o prywatnym życiu czołowych polityków konserwatystów i zastanawiał się, jak wykorzystać ją politycznie.
W e-mailu do swego znajomego, wysłanym z superbezpiecznego systemu komputerowego Downing Street (gdzie mieści się m.in. rezydencja premiera), McBride wystąpił z poważnymi insynuacjami na temat życia prywatnego lidera konserwatystów Davida Camerona, rzecznika tej partii ds. finansów George'a Osborne'a i innych opozycyjnych polityków.
Korespondencja wpadła w ręce bloggera o sympatiach konserwatywnych Paula Stainesa, pisującego pod pseudonimem Guido Fawkes, który zaproponował jej sprzedaż prasie. Obszerne omówienia ukazały się w tygodniku "Sunday Times".
Konserwatyści oskarżyli Downing Street o to, że "w walce politycznej schodzi do poziomu rynsztoka". Niektórzy z konserwatywnych polityków wymienieni z nazwiska w e-mailu McBride'a zasięgnęli porady prawnej.
Członek gabinetu Gordona Browna, Liam Byrne zapewnił, że szef rządu nic o nich nie wiedział o treściach, jakie przekazywał jego były współpracownik. Zaprzeczył też, by w grę wchodziła zaplanowana kampania oszczerstw wobec opozycji.
Do września 2008 r. McBride odpowiadał w urzędzie premiera Browna za codzienne kontakty z prasą, a przed dymisją zajmował się planowaniem i strategią.
INTERIA.PL/PAP