Polak dowódcą amerykańskich żołnierzy
Kompania amerykańskich "Czerwonych Diabłów" w Afganistanie przeszła pod dowodzenie gen. Marka Tomaszyckiego. - Ten gest to dowód uznania dla nas - komentują polscy żołnierze.
Amerykańska armia oddała pod polskie dowództwo ponad stu żołnierzy z elitarnej 4. Brygadowej Grupy Bojowej z 82. Dywizji Powietrznodesantowej (gen. Tomaszycki został jednocześnie zastępcą dowódcy tej dywizji). Wejdą oni w skład polskiego batalionu manewrowego - podaje Gazeta.pl.
Bardzo rzadko, jak do tej pory, dowództwo nad amerykańskimi żołnierzami było przekazywane komukolwiek. Można to potraktować jako dowód uznania dla działań Polaków w Kosowie czy Iraku.
Amerykańska kompania zapewnia na razie bezpieczeństwo naszym żołnierzom w bazie Szaran, ok. 150 km na południowy zachód od stołecznego Kabulu.
- Na szczęście teraz jest tu spokojnie, w okolicach bazy nie zdarzyło się nic, co zagrażałoby życiu naszych żołnierzy - mówi Jacek Matuszak z biura prasowego Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie. Na wszelki wypadek w bazie przez całą noc obowiązuje całkowite zaciemnienie.
Do tej pory do baz w Afganistanie trafiło ponad 400 polskich żołnierzy z tzw. grupy przygotowawczej - podaje Gazeta.pl.
- Amerykanie na każdym kroku podkreślają, że jesteśmy ich partnerami - zapewnia Jacek Matuszak. - Nasze potrzeby załatwiają w pierwszej kolejności.
W Szaran pracuje kilkudziesięciu polskich żołnierzy, głównie logistycy, saperzy, inżynierowie, oraz amerykańska cywilna firma KBR, która specjalizuje się w pracach inżynieryjnych dla armii USA (ma także rządowy kontrakt w Iraku).
Jak zapewnia Matuszak, Polacy mają stały kontakt z rodzinami dzięki poprzez Internet. Każdemu żołnierzowi przysługuje po 20 minut dziennie w sieci.