Do wypadku doszło w poniedziałkową noc w Furano, jednak służby zdecydowały się poinformować opinię publiczną o zaistniałym fakcie dopiero kilkadziesiąt godzin później. Mały pociąg poruszający się po wyspie Hokkaido zderzył się z blisko dwumetrowym niedźwiedziem. Skład przewożący podróżnych w wyniku zderzenia zepsuł się i nie mógł kontynuować dalszej jazdy. Obsługa zakazała opuszczania wagonów do momentu przybycia myśliwych, którzy uporają się ze zwierzyną. Jednak ze względu na późną porę (w nocy nie wolno otwierać ognia - red.) ośmioro pasażerów zostało zmuszonych czekać do świtu w nieogrzewanym pociągu. Jak informują japońskie koleje, pomoc dotarła o świcie, potwierdzono że potrącony niedźwiedź nie żyje. Czytaj też: Niedźwiedź w oku kamery. Niezwykłe nagranie z Tatr Wzrost groźnych incydentów w Japonii. Urzędnicy wskazują winnych Z kolei media wskazują - powołując się na lokalne władze - na rosnącą liczbę przypadków z udziałem tych groźnych zwierząt. Tylko w ciągu ostatnich dziesięciu miesięcy 180 osób spotkało na swojej drodze niedźwiedzia, pięcioro z nich nie przeżyła takiego incydentu. Prefektura Furano łączy wzrost groźnych sytuacji z udziałem dzikich zwierząt ze zwiększeniem ruchu turystycznego. - Nie jest jasne, czy liczba niedźwiedzi rzeczywiście rośnie, czy też istnieją niedźwiedzie, które nie boją się zbliżać do ludzi - dodał w rozmowie z agencją AFP jeden z urzędników. Brytyjski "The Guardian" informował na początku października o ataku niedźwiedzia, który na obszarze miejskim Akita tylko jednego dnia zagrażał aż sześciu osobom. Wśród jego celów znalazła się 80-letnia kobieta oraz uczennica czekającą na przystanku autobusowym. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!