Protesty rozpoczęły się pod koniec ubiegłego tygodnia. W związku z blokadami torów kolejowych i linii autobusowych podjęta została decyzja o wstrzymaniu połączeń w obawie o bezpieczeństwo demonstrujących. Demonstracje sprawiły, że setki turystów, którzy przyjechali do Peru nie mogą dostać się do Machu Picchu. Jeszcze przed weekendem doszło również do zamknięcia lokalnych sklepów i restauracji. W sobotę przeprowadzono ewakuację około 700 turystów, część z nich w ogóle nie miała możliwości zwiedzić miasta. Jeden krok od prywatyzacji Machu Picchu Protestujący obawiają się, że sprzedaż biletów przez jedną firmę doprowadzi do prywatyzacji Machu Picchu. Mowa o firmie Joinnus, która od soboty 27 stycznia jest odpowiedzialna za sprzedaż. Według protestujących, dzięki prowizji od pobieranych transakcji firma mogłaby wzbogacić się rocznie o blisko 13 mln zł. Co więcej, padło oskarżenie o korupcję przy podpisywaniu umowy z firmą Joinnus. Resort kultury zaprzeczył tym informacjom. Jednocześnie agencje odpowiedzialne za opiekę nad terenem i konserwacją miejsca ostrzegają przed zbyt dużą liczbą turystów i potrzebą kontroli liczby odwiedzających miasta Inków. Wcześniej za sprzedaż biletów odpowiedzialne było Biuro Kultury w Cuzo, kontrolowane przez samorząd regionalny. Zdaniem władzy, nowe rozwiązanie miało być "lepsze w kwestii zarządzania liczbą odwiedzających". Rozmowy z protestującymi. "Nie będzie powrotu do starego systemu" Jak podaje "The New York Times" we wtorek wprowadzono dobowy "rozejm", by protestujący mogli wziąć udział w rozmowach z urzędnikami państwowymi. Tego dnia resort kultury informował, że sprzedaż biletów zostanie ostatecznie przeniesiona na platformę zarządzaną przez władze centralne. Zobacz więcej: 800 plus. Jak wypełnić wniosek przez internet? Minister kultury Leslie Urteaga w mediach społecznościowych zapowiedziała również, że "nie będzie powrotu do starego systemu". Oficjalnie protestujący nie zawiesili ani nie zakończyli swoich działań. Rocznie Machu Picchu odwiedzane jest przez ponad pół miliona turystów. Źródła: The Guardian, Reuters, The New York Times *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!