Pijany doradca i teorie spiskowe. Drugie posiedzenie komisji ds. ataku na Kapitol
Pijany prawnik sugerujący Donaldowi Trumpowi, by ten ogłosił zwycięstwo, i zupełnie nieprawdziwe teorie spiskowe o dotyczące wyników wyborów - w poniedziałek przed komisją śledczą Kongresu zaprezentowano zeznania byłych doradców poprzedniego prezydenta USA. Według byłego prokuratora generalnego Trump zaczął mówić o fałszerstwach długo przed tym, kiedy były dostępne jakiekolwiek dowody.

Podczas poniedziałkowego wysłuchania komisji śledczej Izby Reprezentantów ds. ataku na Kapitol, bliscy współpracownicy byłego prezydenta zeznali, że wysuwane przez kampanię Trumpa twierdzenia o oszustwach wyborczych nie miały potwierdzenia w faktach.
- Myślałem, że jeśli Trump naprawdę w to wierzy, to stracił kontakt, albo odkleił się od rzeczywistości - powiedział były prokurator generalny William Barr w wyemitowanym przez komisję nagraniu. Barr zeznał też, że jasno powiedział o tym, że doniesienia o fałszerstwach wyborczych na wielką skalę były "bzdurą". Dodał również, że Trump zaczął mówić o fałszerstwach długo przed tym, kiedy były dostępne jakiekolwiek dowody.
"Szalone" twierdzenia pijanego Giulianiego
Podobnie wyrażali się inni współpracownicy byłego prezydenta, w tym m.in. szef kampanii wyborczej Bill Stepien i jeden z czołowych doradców Jason Miller. Miller zeznał przy tym, że były burmistrz Nowego Jorku oraz prawnik Trumpa Rudy Giuliani w noc wyborczą był pijany, kiedy zalecił Trumpowi ogłoszenie zwycięstwa na długo przed pojawieniem się kompletnych wyników.
- Nie sądziłem, że to, co się działo było uczciwe lub profesjonalne - powiedział Stepien, odnosząc się do działań Giulianiego. Stepien dodał, ze ludzie wokół Trumpa podzielili się na "zespół normalnych" i resztę współpracującą z Giulianim, lansującą bezpodstawne tezy o "ukradzionych" wyborach.
Inny doradca Eric Herschmann powiedział, że twierdzenia Giulianiego i jego wspólników były "szalone".
Grupa sympatyków Donalda Trumpa wtargnęła do Kapitolu
Do amerykańskiego Kongresu, który w środę miał zatwierdzić wyborczą wygraną demokraty Joe Bidena, wtargnęli sympatycy prezydenta Donalda Trumpa. W Waszyngtonie doszło do starć z policją. Funkcjonariusze mieli użyć gazu łzawiącego i granatów hukowych.











Tezy Trumpa bez dowodów
Przed komisją zeznali też Republikanie, którzy prowadzili dochodzenia w sprawie rzekomych fałszerstw wyborczych, m.in. w Georgii i Pensylwanii, BJay Pak i Al Schmidt, którzy nie znaleźli żadnych dowodów na wysuwane przez Trumpa tezy.
- Nie tylko nie było dowodów na to, że w Filadelfii głosowało osiem tysięcy martwych osób; nie było dowodów, że głosowało osiem takich osób - powiedział Schmidt, były republikański komisarz miasta Filadelfii.
Poniedziałkowe wysłuchanie było trzecim publicznym posiedzeniem komisji powołanej do zbadania wydarzeń z 6 stycznia 2021 r. Wiceprzewodnicząca ciała, republikanka Liz Cheney zapowiedziała, że kolejne posiedzenie będzie dotyczyć prób "skorumpowania" przez Trumpa ministerstwa sprawiedliwości.