Ostatni kawałek chleba dla emigranta w Krakowie
Trzech mężczyzn napadło Kevina na ulicach Krakowa gdy usłyszeli, że mówi po angielsku. Mocno go poturbowali. Od tamtej pory staram się mówić po polsku tak dużo jak to możliwe mówi Kevin po to, żeby upewnić wszystkich, że nie jestem jednym z turystów, którzy załatwiają się na ulicy, zaczepiają dziewczyny i nie mają dla niczego szacunku.
Podobno 75 proc. Brytyjczyków, którzy odwiedzają Kraków przede wszystkim zamierza się upić. 28 proc. planuje przypadkowy seks z przedstawicielkami miejscowej ludności. Ostatnią rzeczą, która interesuje przeciętnego Brytyjczyka, jest zwiedzanie.
Kevin jednak mieszka w Krakowie od 5 lat i stara się integrować z Polakami. Wstydzi się za rozrabiających Brytyjczyków. Utrudniają oni życie innym obcokrajowcom, którzy wybrali Kraków na miejsce stałego zamieszkania. Kevin jest tutaj szczęśliwy, choć swoim studentom opowiada, że kulturowo Polska jest od Wielkiej Brytanii tak daleko jak Indie. Nie mówię tego, aby kogokolwiek obrazić - mówi Kevin - chcę tylko zobrazować różnice. Studenci nie wierzą w to, co mówię, dopóki sami nie wybiorą się na Wyspy.
Kevin, żyjąc w Krakowie zaobserwował dwie skrajne cechy u Polaków. Wciąż jest zszokowany tym, jak zachowujemy się na ulicy. Rzadziej niż Brytyjczycy mówimy "dziękuję", "przepraszam" i nie uśmiechamy się do siebie. Jednak gdy zaprosimy kogoś do domu, to nasza gościnność jest większa od słynnej włoskiej gościnności. Swojemu gościowi oddalibyście ostatni kieliszek wódki i ostatni kawałek chleba - mówi Kevin.
Anglojęzyczna społeczność Krakowa jest widoczna i wspiera się nawzajem. Tak, jak Polacy za granicą, tak i oni w Krakowie również mają swoje media. "Krakow Post" to tygodnik o nakładzie 20 000 egzemplarzy. Jest darmowy i można go zdobyć w 150 różnych miejscach miasta. Anglojęzyczny program "Welcome to Kraków" o charakterze informacyjno - kulturalno - edukacyjnym ukazujący Kraków z perspektywy obcokrajowców można oglądać w piątki w krakowskim oddziale TVP. Z kolei krakowskie radio Alfa udostępniło swoje fale do dyspozycji obcokrajowców w niedzielne przedpołudnia.
John, który pracuje w redakcji radia urodził się i wychował w Anglii, ale jego rodzice są Polakami i to właśnie w Polsce postanowili spędzić starość. Dla mnie przeprowadzka do Krakowa była wielkim wyzwaniem. W pewien sposób był to też powrót do domu- mówi John. Według niego główna różnica pomiędzy Brytyjczykami na stałe mieszkającymi w Krakowie, a Polakami to brak życia religijnego i dużo bardziej rozwinięte życie towarzyskie.
W radiu Alfa udziela się też Andrew. W Krakowie mieszka od półtora roku. Pochodzi z Irlandii. Pobyt w Krakowie pomaga mi odnaleźć siebie - opowiada Andrew - nigdzie indziej nie opowiadałem o miejscach z których pochodzę więcej niż tutaj. Dla niego Kraków jest magiczny. To interesujące miasto, aby w nim zamieszkać, szczególnie jeśli interesujesz się kulturą i sztuką - wyjaśnia Andrew.
Anglojęzyczna społeczność Krakowa wydaje się być dobrze zorganizowana i ustabilizowana w miejscu, w którym żyje. Oczywiście są też ciemne strony. Policja niedawno rozbiła szajkę, która specjalizowała się w okradaniu mieszkań obcokrajowców. Wciąż napotkać można na trudności w porozumieniu w języku angielskim, ale to nie jest już problem na przykład dla Colina, który świetnie nauczył się polskiego. Nic nie odstrasza nowych mieszkańców kulturalnej stolicy Polski. Australijczyk Mark zdecydował się nawet na wychowywanie tutaj swojego dziecka. A urodzi mu je jego polska dziewczyna Magda .
Jakub Świderek
Link Polska