Jak podkreśla gazeta, wybór czarnoskórego kandydata na prezydenta USA wywołał na całym świecie nastrój euforii i "inflację" słowa "naj". - Z pewnością we wszystkich superlatywach pod adresem Obamy są słowa prawdy. Zdobycie Białego Domu przez pierwszego Czarnego jest symbolem zmiany "image'u" Ameryki ostatnich ośmiu lat prezydentury George'a Busha - podkreśla "Le Monde". Przestrzega jednak przed nadmiernymi oczekiwaniami wiązanymi z prezydenturą Obamy. W opinii dziennika, także czarnych mieszkańców USA może czekać wkrótce zawód. "Mniejszości i wspólnota Czarnych będą się czuć lepiej reprezentowani, ale Obama powinien bronić się przed tym, by postrzegano go jako prezydenta ludności "kolorowej" - pisze "Le Monde". Jednocześnie, zdaniem gazety, Obama, przeciwny zasadzie "dyskryminacji pozytywnej" względem czarnej ludności, musi teraz uważać, by ta ostatnia nie uznała go za "zdrajcę". Także zagranicznych entuzjastów Obamy może czekać wkrótce zimny prysznic. "W Afganistanie nowy prezydent zażąda od swoich sojuszników wysłania dodatkowych oddziałów. Poprze on Gruzję i Ukrainę w dążeniach do NATO, ryzykując drażnienie Rosji i zakłopotanie Europejczyków" - podkreśla gazeta. Według "Le Monde", nie nadszedł jeszcze czas na "palenie" tego, którego dopiero co uwielbiano". - Ale nadmierne oczekiwania prowadzą nieuchronnie do rozczarowania. Pora więc na trzeźwy optymizm - konkluduje "Le Monde".