Gdyby nie pomoc ratowników, mogło dojść do tragedii. W komunikacie pogotowia górskiego Hallstatt w Austrii czytamy, że "dziecko wisiało już na głazie nad drugą barierą lawinową i nie było w stanie ruszyć się ani do przodu, ani w tył". To miała być udana wycieczka z nieziemskimi widokami - wszak właśnie z tego słynie austriackie miasteczko Hallstatt leżące nad pięknym jeziorem Hallstattersee w Alpach Salzburskich. Niestety, wystarczyła chwila nieuwagi, a sytuacja zmieniła się diametralnie. Czterolatek uciekł rodzicom w górach. Niemal stracił życie Jedna z rodzin wybrała się wycieczkę po dolinie Saltzberg. Jako, że najmłodszy syn ma cztery lata, rodzice zdecydowali, że skorzystają z kolejki torowej. Gdy dotarli na szczyt, zaczęły się problemy. Para spuściła dziecko z oczu, a to się w tym czasie oddaliło. "Kiedy mały chłopiec dotarł do górnej stacji, wspiął się za budynek w kierunku stromego zejścia do barier lawinowych (...). Dziecko wisiało już na głazie" - czytamy w komunikacie pogotowia górskiego z Hallstatt. Chłopiec miał poważne problemy, ponieważ znalazł się w miejscu, z którego nie potrafił się ruszyć. Nie mógł pójść już ani w przód, ani w tył. Na szczęście obszar, w którym się znalazł, był dobrze widoczny dla turystów podróżujących kolejką. Pracownika kolei powiadomiła młoda kobieta. Mężczyzna wstrzymał ruch kolejki i bezzwłocznie wezwał pomoc. W czasie, gdy służby jechały na miejsce, do czterolatka zeszło dwóch świadków zdarzenia. Pokonali oni około 30-metrowy odcinek i przeprowadzili go w bezpieczniejsze miejsce. Tam oczekiwali na górskich ratowników. Ekipa pogotowia górskiego przybyła kilka chwil później. Ratownicy w sprawnej akcji wyprowadzili na bezpieczny teren zarówno małego chłopca, jak i wspomnianych wcześniej świadków. Żaden z uczestników akcji ratunkowej nie odniósł obrażeń.