Rosja określiła polskie weto wobec negocjacji Unii Europejskiej z Rosją mianem szantażu. Z kolei Warszawa odczuwa handlową politykę Moskwy jako szantaż i duże zagrożenie - czytamy. Zdaniem gazety, Unia znalazła się "na rozdrożu" między wiernością wobec sojusznika - Polski a chęcią zapewnienia sobie dostaw energii z Rosji. "Rosyjski prezydent Władimir Putin próbuje najwidoczniej wbić klin między dawne kraje UE a Polskę, której nacechowana pewnością siebie polityka w Brukseli wywołała poważne zadrażnienia" - uważa komentator. Wyjaśnia, że celem Polski jest zabezpieczenie własnych interesów, które trochę różnią się od interesów dawnych krajów UE. Chodzi im (dawnej UE) o zabezpieczenie stałych dostaw energii z Rosji, natomiast Polska chce zobowiązać Rosję do zezwolenia na tranzyt dostaw z Azji Środkowej, szczególnie z Uzbekistanu, Tadżykistanu i Turkmenistanu. Dyplomatycznym instrumentem dla realizacji polskich postulatów jest tzw. protokół tranzytowy z 1994 r., którego Rosja dotychczas nie podpisała - czytamy. "NZZ" dodaje, że Polska czuje się izolowana w kwestiach energetycznych, od kiedy Berlin i Moskwa postanowiły zbudować Gazociąg Północny. Wyjaśnia, że Polsce zależy też na otwarciu rosyjskiego rynku dla polskich produktów. Obecna dyskusja jest jedynie przedsmakiem oczekujących nas w przyszłości sporów - uważa "NZZ". "Na rozdrożu między dążeniem do zabezpieczenia dostaw energii a potrzebą wykazania solidarności z ważnym krajem członkowskim, do której ma on prawo, konieczne będzie w przyszłości nie raz balansowanie nad przepaścią. Wyprzedzające ustępstwa wobec stającej się coraz bardziej autokratyczną Rosji i w formie napomnień pod adresem demokratycznej Polski nie jest jednak z pewnością właściwą drogą, by rozwiązać ten dylemat" - stwierdza w konkluzji autor komentarza w "Neue Zuericher Zeitung".