Nowojorski dziennik nazywa "nierozsądną" decyzję Izraela, który zbojkotował we wtorek sesję w Genewie poświęconą przestrzeganiu podstawowych praw człowieka w tym kraju. Zaznacza, że gdy w 2008 roku rozpoczęły się przeglądy sytuacji w poszczególnych krajach pod względem przestrzegania praw człowieka, do uczestnictwa zobowiązane były wszystkie państwa, w tym USA i Izrael. W maju ubiegłego roku Izrael zapowiadał, że ma zamiar zawiesić współpracę, ponieważ Rada jest "instrumentem politycznym" dla krytyków Izraela, chcących go "demonizować". "NYT" przyznaje, że licząca 47 członków Rada w ponad połowie rezolucji, wydanych od rozpoczęcia pracy w 2006 roku, zajmowała się Izraelem i jego postępowaniem wobec Palestyńczyków; Izrael jest jedynym krajem, który jest stałym punktem agendy odbywających się dwa razy do roku posiedzeń Rady. "New York Times" pisze, że choć Rada nie zawsze była skuteczna jako obrońca praw człowieka, to okresowe raporty są praktycznym narzędziem pozwalającym oceniać wszystkie kraje według uniwersalnych standardów i nakłaniać je do pozytywnych zmian. Zawieszając współpracę, Izrael demonstruje brak woli, by poddawać się takim samym przeglądom jak wszystkie inne kraje, ale także sam pozbawia się możliwości obrony przed zarzutami o różne nadużycia w tej dziedzinie. Dziennik przestrzega, że decyzja Izraela może także podważyć cały proces oceny, gdy kraje, w których sytuacja pod względem przestrzegania praw człowieka - jak Korea Północna, Iran i Zimbabwe - jest naprawdę fatalna, otrzymają pretekst, by także się wycofać ze współpracy. "NYT" pisze na koniec, że Rada Praw Człowieka w nadzwyczajnym geście dała Izraelowi czas do listopada na zmianę stanowiska, co powinna wziąć pod uwagę każda koalicja, która zostanie wyłoniona po niedawnych wyborach parlamentarnych.