Nowy Jork: Zawalił się dźwig, są ofiary
Co najmniej jedna osoba zginęła i jedna została ciężko ranna, gdy kilkudziesięciometrowy dźwig zawalił się rano na budowie wysokościowca mieszkalnego na Manhattanie.
Śmierć poniósł operator dźwigu i jeden robotnik budowlany. Inny robotnik i przechodzień są ranni.
Informacje te przekazał burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg.
Według burmistrza złamało się ramię dźwigu i roztrzaskało się, spadając na 32-piętrowy budynek i częściowo go uszkadzając. W nagraniu wideo widać zniszczone balkony i ciągnącą się przez kilka pięter ogromną dziurę w murze.
- Odgłos był taki, jakby uderzył piorun, a potem jakby nastąpiło trzęsienie ziemi - powiedział mieszkający w pobliżu budowli Peter Barba.
Bloomberg poinformował też, że z siedmiu sąsiednich budynków ewakuowano ludzi. Badana jest też stabilność stojącej na ziemi części dźwigu.
Pracownicy miejskiego wydziału budowlanego byli w czwartek na miejscu budowy wieżowca "The Electra" po otrzymaniu skargi, że dźwig transportuje elementy budowlane nad ulicą, co stanowi pogwałcenie przepisów - powiedział główny inspektor budowlany LiMandri.
Bloomberg powiedział w miejscowym radiu, że bezpieczeństwo publiczne jest priorytetem i władze miasta "nie będą tolerować takich wypadków".
- To jest nie do zaakceptowania. Ludzie przechodzący obok budowy nie mogą być narażeni na ryzyko - dodał.
Do podobnej katastrofy doszło w połowie marca również na Manhattanie; zginęło wtedy siedem osób. Dźwig przytwierdzony był do ściany budowanego wysokościowca, który miał ukończonych 19 z docelowych 44 kondygnacji. Do wypadku doszło podczas wydłużania żurawia w związku z budową kolejnego piętra.