"Nieważne wizy?"
Niedźwiedzią przysługę wyświadczyła tym, którzy zabiegają o zniesienie wiz amerykańskich dla naszych rodaków, minister spraw zagranicznych RP Anna Fotyga - uważa nowojorski "Nowy Dziennik".
W artykule poświęconym wizycie polskiej minister sprawa zagranicznych za oceanem wyraźnie widać niezadowolenie z działań minister Fotygi na polu zniesienia wiz dla Polaków wybierających się do USA.
W "Nowym Dzienniku" czytamy, że "oświadczenie szefowej dyplomacji przebywającej z pierwszą oficjalną wizytą w Waszyngtonie, że zaliczenie Polski w poczet krajów objętych programem Visa Waiver nie jest ważne, wprawia w zakłopotanie". Dla autora "stanowi policzek dla osób nieszczędzących wysiłków, aby osiągnąć ten cel".
"Nowy Dziennik" zastanawia się czy w zapewnieniach minister Fotygi o stosunkowo małym znaczeniu Visa Waiver dla Polaków, którzy mogą teraz swobodnie podróżować po Europie, a nawet podejmować gdzieniegdzie legalnie pracę, ukrywa się jakaś przemyślana taktyka, która skłoniłaby USA do ustępstwa, czy też jest to sygnał rezygnacji z dalszych wysiłków.
Dziennik wskazuje, że deklaracja szefowej polskiej dyplomacji o wizach jest tym bardziej osobliwa, że o ich zniesienie występowali podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych i reprezentujący przeciwną opcję polityczną były prezydent Aleksander Kwaśniewski, i obecny - Lech Kaczyński. Czyżby zatem nastąpiła w ostatniej chwili zmiana strategii, czy też słowa pani minister są tylko wyrazem jej odrębnego stanowiska we władzach? - pyta autor artykułu.
"Nowy Dziennik" podkreśla, że takie postępowanie minister spraw zagranicznych nie doda skrzydeł amerykańskim senatorom, którzy walczą o zniesienie wiz dla Polaków. Co więcej, może ono odebrać ochotę do dalszych zachodów na rzecz Polski. Nie sposób odmówić natomiast pani minister racji, że o zniesienie wiz występować muszą także Amerykanie polskiego pochodzenia, dobrze byłoby, aby dowiedziała się, iż nie od dzisiaj się tym zajmują. Rzecz jasna można to robić z większym wigorem. Wypowiedzi Anny Fotygi raczej do tego jednak nie mobilizują - konkluduje dziennik.
INTERIA.PL/MSZ