Niemcy: W wielu miastach jarmarki bożonarodzeniowe tylko dla zaszczepionych
Po dwuletniej przerwie znowu ruszają w Niemczech jarmarki bożonarodzeniowe. Wprowadzono jednak nowe zasady. W niektórych miastach wymagane jest okazanie certyfikatu szczepienia na COVID-19 lub dowodu, że jest się ozdrowieńcem.
Jarmarki bożonarodzeniowe w Niemczech otwierają się po dwóch latach przerwy, jednak nie wszyscy będą mogli na nie pójść. W niektórych miastach wymagane jest okazanie certyfikatu szczepienia na COVID-19 lub dowodu, że jest się ozdrowieńcem.
Tak jest m.in. w Hamburgu, gdzie obowiązuje tzw. zasada "2G" (skrót pochodzi od niemieckich słów "genesen" - ozdrowieniec i "geimpft" - zaszczepiony). Niezaszczepieni nie wejdą do strefy gastronomicznej i będą mieli dostęp jedynie do straganów z rękodziełem czy biżuterią oraz do części, gdzie znajduje się szopka.
Na inne rozwiązanie zdecydowały się Lipsk i Norymberga. W Lipsku na jarmarku nie będzie można spożywać alkoholu, a w Norymberdze targ zostanie zredukowany i podzielony na kilka miejsc.
Monachium bez Christkindlmarkt
Wiele niemieckich miast odwołało jednak swoje tradycyjne jarmarki z powodu pandemii koronawirusa. Taka decyzja zapadła m.in. w Monachium.
Nie wiadomo też, czy odbędzie się odwiedzany chętnie przez Polaków Striezelmarkt w Dreźnie - najstarszy jarmark bożonarodzeniowy w Niemczech. Straganiarze postawili już drewniane chaty, zajmują się wieszaniem ozdób i montażem drewnianych figurek, ale w każdej chwili mogą być zmuszeni do rozebrania wszystkiego. Targ ma ruszyć 22 listopada. Władze Saksonii zdecydowały, że jarmark może się odbyć, ale lokalne władze w Dreźnie, które spotkają się 25 listopada, mogą zająć inne stanowisko. - Nie potrafię opisać, przez co teraz przechodzimy - powiedziała agencji prasowej AFP Karin Hantsche, która od 32 lat sprzedaje tradycyjne pierniki na targu. - Nie śpimy po nocach, jesteśmy zdenerwowani - dodała.
Markus Harich, który od 30 lat sprzedaje na Striezelmarkt grzane wino i inne napoje, jest zajęty wykańczaniem swojej drewnianej chaty. - Jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji. Nie wiemy, co będzie dalej. Czy w ogóle otworzymy? Czy zmienią się przepisy? - pyta. Sprzedawca martwi się o przyszłość swojego biznesu. - Towar jest zamówiony, ale nikt nie udziela nam żadnych informacji. Jesteśmy w próżni - żali się.
Czwarta fala pandemii
Przed pandemią bożonarodzeniowe jarmarki w Niemczech przyciągały około 160 milionów odwiedzających rocznie i przynosiły dochody rzędu 3-5 miliardów euro.
Teraz jednak Niemcy walczą z czwartą falą pandemii koronawirusa. W ostatnich tygodniach liczba nowych zakażeń zaczęła gwałtownie rosnąć. Według danych Instytutu Roberta Kocha w środę odnotowano w ciągu ostatniej dobry ponad 52 tysiące infekcji, a w związku z COVID-19 zmarło prawie 300 osób. Siedmiodniowy wskaźnik zapadalności na 100 tys. mieszkańców wzrósł do 319. To najwyższa wartość od początku pandemii.
DW, AFP/bro, Polska Redakcja Deutsche Welle