Nieletni przynętą w walce z nielegalnym handlem alkoholem
Niemiecka minister ds. rodziny, kobiet i młodzieży Ursula von der Leyen (CDU) chce wykorzystać nieletnich "na wabia" w walce z nielegalną sprzedażą alkoholu, papierosów i brutalnych filmów wideo.
Na zlecenie instytucji kontrolnych młodzież miałaby próbować kupować w sklepach artykuły zastrzeżone dla osób dorosłych, aby zdemaskować handlarzy łamiących przepisy o ochronie młodzieży.
- Możliwości kontroli są dziś zbyt słabe - powiedziała Von der Leyen w wywiadzie opublikowanym w niedzielę na łamach "Bild am Sonntag". Wykorzystanie nieletnich do wykrycia sklepów łamiących przepisy spowodowałoby, że "pozbawiony zębów tygrys", jakim jest obecnie ustawa o ochronie nieletnich, zostałby wzmocniony - wyjaśniła niemiecka minister.
"Chcę, aby sprzedawca upewnił się w przypadku każdego młodego klienta, czy rzeczywiście jest pełnoletni, zanim sprzeda mu artykuł podlegający ograniczeniom" - podkreśliła.
Zapewniła, że "tajni klienci" musieliby mieć co najmniej 14 lat i zgodę rodziców na udział w akcji. Podczas "kontrolowanego zakupu" obecni musieliby być przedstawiciele urzędu ds. młodzieży - dodała.
Nielegalna sprzedaż alkoholu nieletnim zagrożona jest grzywną w wysokości do 50 tys. euro, jednak udowodnienie handlarzom nielegalnych praktyk jest bardzo trudne.
Niemiecki rząd ma w najbliższą środę przyjąć ustawę w tej sprawie. Rzecznik rządu Ulrich Wilhelm powiedział, że kanclerz Angela Merkel nalega na "wyklarowanie" niektórych szczegółów planowanej inicjatywy ustawodawczej.
Przeciwko rządowym planom zaprotestowało Stowarzyszenie Ochrony Dzieci. "Ten pomysł jest kontrowersyjny z punktu widzenia prawnego, gdyż czyni z dzieci tajnych śledczych, którzy namawiają innych do popełnienia czynu karalnego" - powiedziała szefowa stowarzyszenia Paula Honkanen-Schoberth. Deputowany SPD Karl Lauterbach uważa, że pomysł pani minister jest "wykorzystaniem dzieci". Wskazał na podobne praktyki stosowane w USA w walce z handlem narkotykami, które jednak nie przyniosły żadnych wymiernych korzyści. - Z pedagogicznego i moralnego punktu widzenia pomysł jest nie do zaakceptowania - oświadczyła liberalna FDP.
Niemieckie media i politycy ostrzegają od dłuższego czasu przed nową modą panującą wśród młodzieży - piciem "na umór". Właściciele barów i dyskotek wprowadzili nowy zwyczaj picia alkoholu - za stałą, stosunkowo niską opłatą można wypić dowolną ilość napojów wyskokowych. Z badań naukowych wynika, że w Berlinie stale upija się jedna czwarta nastolatków. W ubiegłym roku do szpitali z objawami silnego zatrucia alkoholem przewieziono ponad 200 młodych ludzi i 74 dzieci. Jak twierdzi niemiecka prasa, więcej niż młodzi Niemcy pije tylko brytyjska młodzież.
INTERIA.PL/PAP