My, którzy straciliśmy zbyt wiele...
Nie chcę pisać o łzach, które płyną, gdy słyszę o tym, jak izraelskie lotnictwo zbombardowało miejski market, jak atakują libańskie placówki, jak nisko latają ich samoloty, jak trzęsie się mój dom za każdym razem, gdy gdzieś obok spadają bomby. Nie chcę pisać o strachu o jedzenie, o wodę. Nie chcę pisać o ludziach, którzy stracili zbyt wiele... - z bombardowanego Bejrutu specjalnie dla INTERIA.PL pisze Zena el-Khalil:
Dzisiaj postanowiłam odwiedzić rodziców. Jechałam sama, pierwszy raz sama w samochodzie, od kiedy to wszystko się zaczęło; byłam zdenerwowana, ale musiałam zobaczyć rodziców.
Dojechałam do czerwonych świateł i zatrzymałam się. Ulice były całkiem puste. Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego stoję. Dlaczego nie jadę dalej. Przecież mam wolną drogę. Żadnych innych aut, żadnej policji, żadnego ruchu. Wtedy przypomniałam sobie, co pomaga przetrwać nawet najgorsze: że nawet podczas ataku nie powinniśmy zapominać o naszych zwyczajach i obowiązujących zasadach. Fakt, że nie przejechałam na czerwonym świetle oznacza, że jestem w stanie zachowywać się godnie nawet teraz, nawet w dniach wojny...
Później spojrzałam w lusterko i zobaczyłam inny samochód. On także się zatrzymał. A za nim kolejny i kolejny. Wiem, co mówi się o libańskich kierowcach. Że fatalnie jeżdżą, że lekceważą czerwone światła. Nie tym razem. Panie i panowie, dziś wszyscy stają, gdy światła zmieniają się na czerwone. To promień nadziei. Mała rzecz, a cieszy...
Nie będę pisać o wszystkich tych niesamowitych momentach, które miały dziś miejsce. Było ich zbyt wiele, ale jak znaleźć słowa, by to wszystko wyrazić?
Nie chcę pisać o tym, jak to, na co pracowałam całe moje życie, nagle znika. W ciągu kilku dni, wszystko się zmieniło, choć wcale o to nie prosiłam. Zmieniło się, bo ktoś, nie ja, tak zdecydował. Kto powiedział, że tak można? Dlaczego nikt nie zapytał mnie?
Jestem taka zmęczona, ale dopóki mam prąd i dopóki mam internet będę pisać. Dopóki nie stracę świadomości.
Do wszystkich Izraelczyków, którzy to przeczytają: nie czuję do was nienawiści. Wciąż wierzę w człowieczeństwo, a przemoc rodzi przemoc. Wiem, że wielu z was protestuje przeciwko temu. I za to wam dziękuję.