Minister Fotyga "zadęła w trąbę"
Niedawne wypowiedzi premiera Jarosława Kaczyńskiego oraz szefowej polskiej dyplomacji Anny Fotygi na temat stosunków polsko-niemieckich zaalarmowały niemieckich polityków - napisał dziennik "Der Tagesspiegel".
Pomimo to przestrzegają oni przed paniką i wskazują na trwałą pozytywną tradycję współpracy - podkreśla gazeta.
Autor Matthias Schlegel pisze, że w czasie, gdy prezydenci Horst Koehler i Lech Kaczyński w zamienionych narodowych szalach kibiców demonstrowali zgodę podczas wręczania nagród piłkarzom ręcznym w Kolonii, brat polskiego prezydenta, premier Jarosław Kaczyński, "wzniecał rywalizację między narodami". Minister Anna Fotyga już wcześniej "zadęła w podobną trąbę" - czytamy. "Mowa była o rewizjonizmie historycznym, polityce asymilacyjnej niemieckich urzędów, o lekceważeniu praw mniejszości w Niemczech".
- Z najnowszych wypowiedzi polskiego premiera Jarosława Kaczyńskiego nie powinno się wyciągać wniosku, że stosunki polsko- niemieckie sięgnęły dna. Można z nich jedynie wnioskować, że obraz Niemiec braci Kaczyńskich nie odpowiada rzeczywistości - powiedział gazecie przewodniczący komisji spraw zagranicznych Bundestagu Ruprecht Polenz (CDU).
Polenz opowiedział się za działaniami, które pokażą, że polskie zarzuty mijają się z rzeczywistością. Jeżeli polskie media piszą o rzekomych działaniach asymilacyjnych wobec polskich dzieci, to trzeba przyjąć do wiadomości prawdę: istnieją wszystkiego trzy przypadki, gdy po rozwodzie niemiecko-polskiego małżeństwa zezwolono na spotkania polskiego rodzica z dzieckiem wyłącznie pod nadzorem Urzędu ds. Młodzieży (Jugendamtu) - powiedział polityk.
- To bardzo rzadko stosowany przepis, który ma zapobiec ewentualnemu uprowadzeniu dziecka. Aby pracownik Jugendamtu rozumiał, o czym mówi się z dzieckiem, trzeba rozmawiać po niemiecku. Tak samo jest w przypadku spraw z udziałem osób z innych krajów - tłumaczy niemiecki deputowany.
- To jest do minimum ograniczone posunięcie z dziedziny polityki rodzinnej, w dodatku zarządzane przez sądy, a polskie media w sposób arbitralny robią z tego politykę germanizacyjną z historycznymi odniesieniami do akcji Lebensborn w Trzeciej Rzeszy - powiedział Polenz.
Jego zdaniem także zarzut dotyczący rewizjonizmu historycznego "nie ma nic wspólnego z rzeczywistością". - Pamięć o latach 1933- 1945 oraz pytanie, jak mogło do tego dojść, jest integralną częścią nauki szkolnej i publicznych debat -podkreślił Polenz.
Za "całkowicie absurdalne" uznał polskie zarzuty także inny polityk CDU Friedbert Pflueger. Jest on obecnie liderem swej partii w Berlinie, wcześniej był wiceministrem obrony, działaczem towarzystw polsko-niemieckich.
Jego zdaniem mamy do czynienia z "podsycaniem dawnych lęków", które wywołują zaniepokojenie u Polaków. - Nie mogę sobie wyobrazić, że pan Kaczyński sam w to wierzy - mówi Pflueger. Trzeba zrobić wszystko, co w naszej mocy, by próby wywołania paniki i "demonizowanie" Niemców nie znajdowały oddźwięku - dodał.
Na pytanie, czy niemiecki rząd powinien podjąć działania, Pflueger odpowiedział: "Nie. Rząd zasługuje na poparcie, ponieważ nie daje się sprowokować populistycznymi wypowiedziami".
W wywiadzie dla weekendowego wydania "Dziennika" Jarosław Kaczyński, ustosunkowując się do sugestii dziennikarza, że pogorszenie stosunków z Niemcami jest faktem, zapytał: "A czy to Polska nie chce ostatecznie potwierdzić spraw własności na jednej trzeciej terytorium Niemiec? Czy to Polska próbuje zweryfikować obraz historii, by w istocie przerzucić część odpowiedzialności ze sprawcy na ofiarę? Czy Polska forsuje rozwiązania europejskie niekorzystne dla Niemiec, osłabiające ich pozycję. A może to mniejszość niemiecka w Polsce podlega ograniczeniom, i to tak drastycznym, jak zakaz mówienia we własnym języku do własnych dzieci? I wreszcie, czy to my podejmujemy inicjatywy gospodarcze zagrażające bezpieczeństwu energetycznemu Niemiec? (...)".
Minister Fotyga z kolei oceniła krytycznie w wywiadzie dla piątkowego wydania dziennika "FAZ" sytuację Polaków w Niemczech i zarzuciła niemieckim urzędom prowadzenie polityki asymilacji.
INTERIA.PL/PAP