Chińczycy wciąż są zainteresowani niemieckimi technologiami, szczególnie w sektorze inżynierii mechanicznej, a jako kraj eksportujący potrzebują dostępu do europejskich rynków. "Odwrotna sytuacja dotyczy również niemieckiego przemysłu, lokalizowanego w Chinach" - zauważa WDR. Przede wszystkim duże niemieckie korporacje, takie jak VW, BASF czy Siemens, znaczącą część swoich przychodów wytwarzają w Chinach. "Argumentują, że chiński rynek sprzedaży jest zbyt ważny, aby go lekceważyć. Z drugiej strony wiele średnich firm coraz bardziej wycofuje się z Chin lub nie rozwija tam już swojej działalności" - dodaje WDR. "Chińskim firmom dużo łatwiej inwestować strategicznie w Niemczech niż na odwrót" Jeszcze dwa lata temu Chiny i UE dążyły do większego rozszerzenia wzajemnych stosunków, a pod koniec 2020 roku uzgodniono zasady umów inwestycyjnych. Jednak od tamtej pory wiele się zmieniło, szczególnie przez rosyjski atak na Ukrainę. Dodatkowo Chiny w coraz większym stopniu koncentrują się na swojej niezależności gospodarczej, inwestując w ostatnich latach w strategicznie ważną infrastrukturę na całym świecie - w tym w Niemczech. "Jeśli chodzi o dostęp do rynków, eksperci ekonomiczni często wskazywali, że chińskim firmom dużo łatwiej inwestować strategicznie w Niemczech niż na odwrót" - dodaje WDR. Jednak teraz ulega to zmianie, czego najnowszym przykładem jest sprawa chińskich udziałów w terminalu portowym w Hamburgu. "W Europie ostatnie lata pokazały, w jakie trudności może wpaść Unia Europejska, a szczególnie Niemcy, jeśli zależności będą zbyt duże. Rosyjska agresja i wcześniejsze problemy z łańcuchem dostaw ujawniły słabość niemieckiego przemysłu" - podkreśla WDR. Szczególnie wysoka zależność dotyczy obszaru surowców. Ponad połowa strategicznych surowców pochodzi z importu Z badania przeprowadzonego przez firmę doradztwa gospodarczego Ernst & Young na zlecenie federalnego Ministerstwa Gospodarki wynika, że ponad połowa (39 z 46) surowców, które analitycy sklasyfikowali jako strategicznie istotne dla Niemiec, pochodzi z importu. Nie wszystkie, ale jednak znaczna ich część sprowadzana jest wyłącznie z Chin. - Zależność ta dotyczy nie tylko samych surowców, ale także procesu ich przetwarzania. Szczególnie w przypadku pierwiastków ziem rzadkich ta zależność wynosi już ponad 80 procent - wyjaśnia geolog i ekspert ds. surowców Jochen Kolb z Instytutu Technologii w Karlsruhe. Nawet jeśli surowce pochodzą z innych krajów, są przewożone do Chin, aby po przetworzeniu mogły zostać wykorzystane przez niemiecki przemysł. Ekspert: Europa mogłaby stać się bardziej niezależna Zdaniem eksperta Europa mogłaby stać się bardziej niezależna jeśli chodzi o przemysł wydobywczy. - Pierwiastki ziem rzadkich nie są tak rzadkie, jak się często uważa. Byłyby one dostępne również w Europie, ale najpierw musiałyby zostać znalezione, a następnie wydobyte - podkreśla ekspert. Jego zdaniem, proces od odnalezienia złoża metali ziem rzadkich do ich wydobycia zajmuje ok. 15-20 lat. - Uważam to za problem etyczny, że my w Niemczech jesteśmy bardzo głodni surowców, ale wszystkie trudności, które się z nimi wiążą, przenosimy za granicę. Chodzi tu o problemy społeczne, krytyczne warunki pracy czy zanieczyszczenie środowiska. Nie chcemy ich u siebie, więc kupujemy surowce tanio na rynku światowym - dodaje Kolb. Przypomina, że zmiana strukturalna, polegająca na odejściu od górnictwa i hutnictwa na przykład w Zagłębiu Ruhry, była postrzegana jako osiągnięcie. Ponadto krajowy przemysł wydobywczy nie był już konkurencyjny w stosunku do taniego, subsydiowanego przez państwo importu z Chin. - Nieliczne, wciąż istniejące huty, mogą stać się ważne w przyszłości, wykorzystywane przykładowe również do recyklingu surowców. A to staje się coraz ważniejsze - podkreśla Kolb.