Matka R. Dziekańskiego nie przyjęła przeprosin
Matka Polaka, który zmarł na lotnisku w Vancouver w wyniku porażenia taserem, nie przyjęła przeprosin policjantów. - Teraz już na to za późno - powiedziała Zofia Cisowski.
Wczoraj kanadyjski policjant, Bill Bentley, który był obecny przy śmierci Roberta Dziekańskiego, przeprosił matkę zmarłego. "Jest mi bardzo przykro z powodu jej straty, jestem myślami z całą jej rodziną" - powiedział Bentley. Matka zabitego Polaka odrzuciła przeprosiny - czytamy w internetowym wydaniu "Dziennika".
Kanadyjski sąd wciąż bada szczegóły sprawy. Proces ma wyjaśnić okoliczności śmierci Roberta Dziekańskiego.
Polak przyjechał do Kanady, aby zamieszkać tam razem z matką. Przez 10 godzin błąkał się po strzeżonej, zamkniętej części lotniska w Vancouver. W chwili, gdy rozegrał się dramat, matka czekała w hali przylotów na syna.
Robert Dziekański nie mógł się porozumieć ze straznikami lotniska, nie znał żadnego obcego języka. Był głodny, zmęczony i przestraszony. Został porażony taserem, bo ochrona uznała go za osobę agresywną.