Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Manifestacja skrajnej prawicy

Około 1000 zwolenników skrajnej prawicy wzięło w piątek udział w manifestacji w Budapeszcie - poinformowała agencja AFP. Jednocześnie około 3000 osób kolejny dzień z rzędu zebrało się na placu przed parlamentem, protestując przeciwko "kłamstwom" premiera Ferenca Gyurcsanya.

Podczas manifestacji zorganizowanej przez skrajnie prawicową Węgierską Partię Sprawiedliwości i Życia (MIEP) przywódca MIEP Istvan Csurka wezwał do "strajku generalnego" przeciwko zapowiadanym przez rząd "środkom oszczędnościowym".

Wielu uczestników manifestacji, która zgromadziła głównie emerytów, trzymało czerwono-biało-zielone flagi węgierskie oraz transparenty z napisami "Mamy dość" i "Węgrzy, obudźcie się". Protest miał spokojny przebieg.

MIEP zwołała manifestację na placu Rakoczego, by domagać się ustąpienia premiera. Protest rozpoczął się od symbolicznego uprzątnięcia przez działaczy MIEP okolicznych śmieci, które - zdaniem skrajnej prawicy - stanowią zniewagę dla pamięci księcia Ferenca Rakoczego, przywódcy powstania przeciwko Habsburgom w XVIII wieku.

Od poniedziałku w Budapeszcie co wieczór dochodzi do manifestacji po opublikowaniu wypowiedzi premiera Gyurcsanya, w której przyznaje się do okłamywania społeczeństwa w celu wygrania wyborów. W starciach, wywoływanych między innymi przez zwolenników skrajnej prawicy, blisko 225 osób zostało rannych. Aresztowano ponad 200 osób.

Sondaż, przeprowadzony przez ośrodek Szazadveg w poniedziałek i wtorek, wykazał, że 45 proc. Węgrów opowiada się za ustąpieniem premiera, podczas gdy 48 proc. jest temu przeciwnych.

Z najnowszego sondażu Szondy Ipsos wynika, że większość Węgrów (51 proc.) przynajmniej częściowo obwinia przywódcę opozycyjnego Fideszu Viktora Orbana o wzniecanie zamieszek. Przy tym 57 proc. ankietowanych wyraża przekonanie, że Gyurcsany nie był pierwszym politykiem, który skłamał, toteż to nie jego wypowiedź była przyczyną kryzysu.

Z innego sondażu tego samego ośrodka, przeprowadzonego tuż przed wybuchem protestów, wynika, że poparcie dla rządzących socjalistów spadło do 34 proc. (z 36 proc. w sierpniu), zaś dla Fideszu - wzrosło do 54 proc. (z 52 proc.).

INTERIA.PL/PAP

Zobacz także