Londyński sąd bada okoliczności śmierci Diany
W londyńskim sądzie rozpoczęło się we wtorek postępowanie, mające "raz na zawsze" wyjaśnić okoliczności śmierci w Paryżu przed dziesięcioma laty księżnej Walii Diany, pierwszej żony następcy brytyjskiego tronu księcia Karola, oraz jej towarzysza Dodiego al-Fayeda.
Ojciec Dodiego, Mohamed al-Fayed twierdzi, że Diana i jego syn zostali zamordowani; ma nadzieję, że powołana we wtorek ława przysięgłych londyńskiego sądu, podzieli jego opinię i po dziesięciu latach od śmierci tej pary "zwycięży sprawiedliwość".
Mohamed al-Fayed jest zdania, że sąd powinien przesłuchać w sprawie zarówno królową Elżbietę II jak i księcia Karola. Zdaniem mediów, jest to jednak mało prawdopodobne.
Ciesząca się olbrzymią popularnością księżna Diana - Lady Di - zginęła w 1997 roku w wieku 36 lat w wypadku samochodowym w tunelu koło mostu Alma w Paryżu. Razem z nią śmierć ponieśli jej przyjaciel Dodi al-Fayed oraz szofer. Wypadek przeżył jedynie ochroniarz.
Francuska policja ustaliła, że kierowca Henri Paul w momencie katastrofy znajdował się pod wpływem alkoholu i utracił kontrolę nad pojazdem, uciekając przed natrętnymi dziennikarzami.
- Wierzę, że mój syn i księżna Diana zostali zamordowani przez rodzinę królewską - twierdzi nadal ojciec Dodiego - wpływowy egipski finansista.
Postępowanie londyńskiego sądu - obejmujące także wizję lokalną ławników w Paryżu na miejscu wypadku - potrwa zapewne co najmniej kilka miesięcy.
INTERIA.PL/PAP