43-letnia Susan Treftub - spacerując po parku Blondin w Ealing w zachodniej części Londynu - przeżyła bliskie spotkanie ze stadem szczurów. W poniedziałek około 21 gryzonie ukryte w trawie zaatakowały kobietę. - Nigdy nie widziałam tylu zwierząt na raz, nie mówiąc już o szczurach. Obrzydliwe. Myślę, że była ich około setka. Wspinały się po moich nogach, musiałam je kopać. Było ciemno, więc nie widziałam, skąd przybiegły - relacjonowała "The Sun". Treftub ma na ciele ślady ugryzień oraz siniaki, jednak nie odniosła większych obrażeń. "Poczułam się bezradna" Podkreśliła, że regularnie zapuszczała się do parku Blondin, ale nigdy jeszcze nie widziała tam gryzonia. W rozmowie z brytyjskim tabloidem uwrażliwiła innych - szczególnie rodziców z dziećmi - na potencjalne niebezpieczeństwo. - Gdyby zaatakowały moje dziecko, mogłoby to skończyć się gorzej. Ten atak sprawił, że poczułam się bezradna - przyznała. Oświadczenie w tej sprawie opublikowały władze londyńskiego Ealing. "Wszyscy możemy zmniejszyć szanse spotkania szczurów w lokalnych parkach poprzez zabieranie śmieci i jedzenia po skończonym wypoczynku. Ważne też, by nie dokarmiać gołębi, kaczek i wiewiórek, gdyż może to zwabić gryzonie".