Taką informację podał w zeszłym tygodniu południowokoreański dziennik internetowy "Daily NK". Według informatora serwisu, kary sześciu miesięcy obozu pracy nakładane są na każdego, kto nie brał udziału w spotkaniach organizowanych przez państwo podczas żałoby. Podobne wyroki otrzymują także ci, którzy w zebraniach uczestniczyli, ale nie płakali lub - zdaniem urzędników - płakali "nieszczerze". Doniesieniom tym zaprzeczyła w weekend oficjalna północnokoreańska agencja prasowa KCNA. Wiadomość określono mianem "dezinformacji" i przypisano "mediom kontrolowanym przez grupę zdrajców" powiązanych z prezydentem Korei Południowej Lee Myung-bakiem. KCNA wyraziła także gniew z powodu opublikowania tej wiadomości akurat w czasie, gdy Korea Północna ogłosiła amnestię dla więźniów w związku ze zbliżającymi się rocznicami dotyczącymi nieżyjących przywódców Kim Ir Sena (1912-1994) i jego syna Kim Dzong Ila (1942-2011). "Ten zły postępek mógł być dziełem jedynie nikczemników chcących rozpętać spiralę kłamstw i inwektyw" - podała agencja. Na mocy dekretu o amnestii, który ma zostać jeszcze potwierdzony 1 lutego, amnestią objęte będą osoby skazane. Nie określono jednak ani ich liczby, ani rodzaju przestępstw, jakich się dopuścili. Odpowiadając na dementi północnokoreańskiej agencji dyrektor "Daily NK", Park In-ho, powiedział, że opublikowana w serwisie informacja pochodziła od obywatela Korei Północnej z prowincji Hamgyong Północny, która graniczy z Chinami. Informator przekazał wiadomość reporterowi "Daily NK" za pomocą nielegalnego chińskiego telefonu komórkowego. Posiadanie chińskich "komórek" jest dość powszechne wśród mieszkańców terenów przygranicznych. Zobacz jak Korea Płn. żegnała Kim Dzong Ila: