Karadżić: Nie mam pieniędzy na obronę
Były przywódca Serbów bośniackich Radovan Karadżić na wznowionym procesie przed trybunałem ds. zbrodni wojennych w dawnej Jugosławii skarżył się na brak środków finansowych na obronę.
Karadżić wyraził opinię, że trybunał haski chce go ukarać, stawiając warunki co opłaty kosztów broniącej go ekipy, składającej się - jak zaznaczył - "z najbardziej szacownych adwokatów".
- Wydaje mi się, że wywiera się na mnie presję. Jeśli zgodzę się, by reprezentował mnie adwokat, opłata będzie normalna. Jeśli jednak zdecyduję się bronić osobiście, wypłacone zostanie o wiele mniej - powiedział.
Na początku poniedziałkowej rozprawy Karadżić potwierdził, że będzie bronić się sam. - Nie wiem, czy jest to mądra decyzja - zauważył brytyjski sędzia Ian Bonomy.
Karadżić poskarżył się również na przeszukanie przez oddziały NATO 2 grudnia domu, w którym mieszka jego żona w Pale pod Sarajewem.
- Stawiali pytania na temat stanu zdrowia psychicznego mojej żony, zabrali dokumenty finansowe dotyczące mego majątku. Wyraźnie nękali moją rodzinę - twierdzi Karadżić.
Aresztowany w lipcu ubiegłego roku po 13 latach ukrywania się, oskarżony został przez prokuraturę trybunału ONZ ds. zbrodni w byłej Jugosławii o ludobójstwo, m.in. w związku z wymordowaniem 8 tys. Muzułmanów w Srebrenicy w 1995 roku.
Były przywódca bośniackich Serbów pojawił się w poniedziałek przed Trybunałem po raz piąty.
Sędzia poinformował strony, że rozprawa w lutym odbędzie się już na podstawie nowego aktu oskarżenia przeciwko Karadżiciowi.
Prokurator przekazał sądowi na początku stycznia serbskie tłumaczenie ponad 3.500 stron zeznań świadków, które stanowią podstawę zmiany dotychczasowego aktu oskarżenia pochodzącego z 2000 roku.
INTERIA.PL/PAP