Janusz Piechociński zaskoczony: Premier Kopacz nie konsultowała ze mną decyzji o przyjęciu uchodźców
Wicepremier Janusz Piechociński jest "zdziwiony" decyzją o przyjęciu dwóch tysięcy uchodźców do Polski. - Z czym innym jechaliśmy na szczyt - powiedział w programie "Jeden na jeden" na antenie TVN24.

Piechociński przypomniał, że dwa tygodnie temu premier Ewa Kopacz jechała na unijny szczyt ze strategią, że Polska nie będzie popierać "mechanizmu dzielenia się", a że to każde z państw członkowskich osobno ma decydować, czy przyjmie uchodźców i w jakiej liczbie.
Przypomnijmy, że zgodnie z deklaracją wiceministra spraw wewnętrznych Piotra Stachańczyka, którą złożył wczoraj w Luksemburgu, Polska przyjmie 2 tysiące uchodźców. Tysiąc imigrantów to uciekinierzy z Syrii, którzy przebywają w obozach dla uchodźców. Druga grupa licząca tysiąc osób to imigranci z Afryki Północnej, którzy przedostali się do Europy, przepływając Morze Śródziemne.
Wicepremier Piechociński przyznał, że dziwi go fakt, że o takiej decyzji opinię publiczną poinformował wiceminister. - Jestem zdziwiony, że w tym trybie nie tylko opinia publiczna uzyskuje informację, ale że w tym trybie w ogóle procedujemy - stwierdził na antenie TVN24.
Takie sprawy trzeba przedyskutować też z opozycją
Zaznaczył, że premier Ewa Kopacz nie konsultowała z nim tej kwestii.
- Jedno to solidarność, drugie to kwestie kulturowe. Wcale nie tak łatwo dzisiaj przenosić do innej kultury określoną liczbę uchodźców - powiedział. - Rząd powinien to teraz przedyskutować i przeanalizować konsekwencje wynikające z przyjęcia uchodźców - dodał
Dodał, że rząd powinien to teraz przedyskutować i przeanalizować konsekwencje wynikające z przyjęcia uchodźców.
Zapytany przez prowadzącego, czy podczas posiedzenia rady ministrów zgłosi swój protest, Janusz Piechociński odpowiedział: - Nie, to nie jest kwestia protestów. Trzeba prowadzić konsekwentną i poważną politykę w tej sprawie. Jeśli najpierw jedziemy na szczyt europejski z twardym stanowiskiem, po czym komunikat o tym, ilu uchodźców Polska zagospodaruje w swojej przestrzeni obywatelskiej przekazuje wiceminister, to nie jest to polityka, której bym sobie życzył.
Zaznaczył też, że w tej kwestii należy być ostrożnym i dyskutować nie tylko na posiedzeniu rządu, czy wewnątrz koalicji, ale także należy rozmawiać z opozycją. Stwierdził też, że sprawie przyjmowania uchodźców powinno być poświęcona posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
Wiceminister Stachańczyk mówił w czwartek, że Polska zaoferowała tysiąc miejsc dla uchodźców, którzy mają być przesiedleni z obozów spoza UE oraz tysiąc dla potrzebujących międzynarodowej ochrony imigrantów, którzy docierają przez Morze Śródziemne do Włoch i Grecji.
Na czwartkowym nieformalnym spotkaniu ministrów spraw wewnętrznych w Luksemburgu państwa unijne zadeklarowały w sumie przesiedlenie ponad 20 tysięcy osób z obozów dla uchodźców, znajdujących się poza UE. Nie udało się jeszcze zebrać wystarczających deklaracji, aby wypełnić podjęte na czerwcowym szczycie zobowiązanie Unii do przejęcia od Włoch i Grecji 40 tysięcy imigrantów. Kilka krajów ma dosłać swoje oferty w najbliższych dniach. Na 20 lipca planowane jest kolejne posiedzenie szefów MSW w tej sprawie.
"Uchodźcy muszą się zgodzić na wyjazd do Polski"
Według wiceministra nie ma gwarancji, czy do Polski faktycznie przybędzie tylu uchodźców, ile miejsc zaoferowano. "Szczególnie w przypadku programu przesiedleń (z obozów spoza UE), który jest dobrowolny, ludzie muszą zgodzić się na przyjazd do Polski" - wskazał.
Minister ds. UE Rafał Trzaskowski podkreślił w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że chodzi o przyjmowanie uchodźców z państw, do których, ze względu na sytuację wewnętrzną, nie można ich odesłać, czyli z Syrii i Erytrei. Jak zaznaczył, emigranci ekonomiczni mają trafić z powrotem do krajów pochodzenia. Podkreślił, że państwa członkowskie będą miały kontrolę nad tym, kogo przyjmują. "Nam zależy na tym, żeby to byli ludzie, którzy mają jak największą szansę integracji w Polsce, najbardziej poszkodowani" - powiedział Trzaskowski.
Podczas czerwcowego szczytu UE w Brukseli premier Ewa Kopacz zapowiedziała, że Polska pod koniec lipca poinformuje, ilu imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu będzie mogła przyjąć. Zaznaczyła, że najpierw konieczne jest rzetelne rozpoznanie MSW. Premier podkreśliła wówczas, że "osiągnęliśmy dokładnie to, co chcieliśmy osiągnąć, czyli mamy dobrowolność, jeśli chodzi o przyjmowanie zarówno tych, których będziemy relokować, jak i przesiedleńców" (z obozów spoza UE).