Według rosyjskiej gazety, prezydent Komorowski powiedział "Rz", iż nie pojedzie za granicę tylko dlatego, że zapragnął tego prezydent Gruzji. "Tym samym Komorowski faktycznie zamknął całą epokę w polityce zagranicznej Warszawy, kiedy to Tbilisi było uważane za niemal głównego sojusznika strategicznego" - wskazują "Izwiestija". Dziennik przypomina, że "epoka ta zaczęła się od gruzińskiej rewolucji róż i przejęcia władzy przez Micheila Saakaszwilego, który szybko zaprzyjaźnił się z ówczesnym prezydentem Polski Lechem Kaczyńskim". "Izwiestija" podkreślają, że "ideologicznym podtekstem tej przyjaźni była konfrontacja z Moskwą". "Obrona młodej gruzińskiej demokracji przed rosyjskim imperializmem stała się natrętną ideą dyplomacji Lecha Kaczyńskiego" - konstatuje gazeta. "Nieprzypadkowo wkrótce po wybuchu wojny w Osetii Południowej polski prezydent przyjechał do Tbilisi, gdzie na Prospekcie Rustawellego wziął udział w słynnym wiecu poparcia dla Saakaszwilego" - piszą "Izwiestija". Dziennik zauważa, że od tego czasu zmienił się układ sił: na Ukrainie prezydentem został Wiktor Janukowycz, a Polacy po katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem "zaczęli inaczej postrzegać Rosję". "Dynamiczny reset w relacjach między Warszawą i Moskwą praktycznie nie pozostawia Micheilowi Saakaszwilemu żadnego pola manewru. Jeśli z polsko-gruzińskiego przymierza usunie się antyrosyjski trzon, to okaże się, że te dwa kraje niewiele łączy" - podkreślają "Izwiestija". W ocenie gazety, "wybranie na prezydenta pragmatyka Komorowskiego ustawiło wszystko na swoje miejsca". "Ideologicznie emocjonalna przesada epoki Kaczyńskiego dobiegła końca. Gruzja stała się dla Polski tym, kim być powinna - dalekim krajem, leżącym na peryferiach jej interesów narodowych" - piszą "Izwiestija". "A Rosja stała się kluczowym partnerem i sąsiadem, z którym po długich latach konfrontacji wreszcie rozpoczęto pełnowartościowy dialog. Burzyć tego dialogu z powodu kolejnych kaprysów nieprzejednanego kaukaskiego bojownika z imperium polskie władze nie chcą" - dodaje dziennik. Zdaniem "Izwiestii", Komorowski "silnie rozczarował swojego gruzińskiego kolegę". Cytując polskiego prezydenta, rosyjska gazeta nieco zmieniła jego słowa. W rzeczywistości Komorowski, pytany, czy Gruzini mogą liczyć na niego, tak jak mogli na prezydenta Kaczyńskiego, oświadczył, że aż tak na pewno nie, bo on nie pojedzie na granicę tylko dlatego, że wymyślił to sobie prezydent Gruzji.