Jak do tej pory podręczniki w Izraelu przedstawiały wydarzenia z 1948 roku, które doprowadziły do utworzenia niepodległego państwa żydowskiego, z izraelskiej perspektywy. Dużo mówiono o heroizmie Izraelczyków, ciężko doświadczonych II wojną światową, którzy znaleźli dość determinacji by zawalczyć o powrót na ziemie biblijne i samostanowienie na nich. Dopiero teraz ujęto w podręcznikach także spojrzenie palestyńskie. "Arabowie nazywają wojnę (z 1948 roku) Nakba - wojną katastrofy, straty i poniżenia. Żydzi nazywają ją wojną o niepodległość" - będzie można przeczytać w nowym podręczniku. - Mamy do czynienia z historią dwóch narodów zaangażowanych w walkę. Czas, by opowiedzieć tą historię w odpowiedni sposób - powiedział Yuli Tamir, minister edukacji Izraela. Politycy prawicowi zapowiedzieli jednak oprotestowanie książki, która - według nich - sugeruje, że Izrael musiałby przepraszać za własne istnienie. - Ta książka to przejaw masochizmu izraelskiej lewicy, która chciałaby tylko wszystkich przepraszać. A my przecież zrobiliśmy to, co musieliśmy zrobić - mówi Avgidor Lieberman, przywódca partii Yisrael Beitenu. Wpiera go były premier i przywódca prawicowego Likudu Benjamin Netanyahu mówiąc, że "niepodległość Izralea nie powinna być przedmiotem debaty". Obywatele pochodzenia arabskiego stanowią jedną piątą z siedmiomilionowej ludności Izraela. Większość z nich uczęszcza do osobnych szkół, z tego powodu, że mieszkają w różnych miastach i dzielnicach. Sytuacja taka zdaje się powodować swoisty rodzaj oddolnego apartheidu. - Jak możemy utwierdzać Arabów w przekonaniu, że nasza niepodległość to ich nieszczęście? - Pyta Zevulun Orlev z Izraelskiej Unii Narodowej. - Nie może tak być, że arabskie dzieci, obywatele Izralea, nie będą miały pojęcia o arabskim punkcie widzenia całej sprawy - odpowiada Tamir. Na podstawie informacji z Al Jazeera