Izrael: Imigranci za kratki. "Sudańczycy do Sudanu"
Izraelski minister spraw wewnętrznych Eli Iszai powtórzył w czwartek, że chce "umieścić za kratkami" wszystkich nielegalnych afrykańskich imigrantów w kraju. Dzień wcześniej w Tel Awiwie doszło do gwałtownych antyimigranckich protestów.
Minister oświadczył, że nielegalnych imigrantów należy umieścić w specjalnych ośrodkach, a następnie odesłać do domu w obronie miejsc pracy i "żydowskiego charakteru Państwa Izrael".
W środę wieczorem tysiąc izraelskich demonstrantów przeszło ulicami biednej dzielnicy Tel Awiwu, gdzie osiedla się wielu przybyszów, wznosząc okrzyki "Sudańczycy do Sudanu". Rzecznik policji Micky Rosenfeld poinformował, że zatrzymano ok. 20 osób podejrzanych o atakowanie sklepów i samochodów, w których znajdowali się imigranci. Demonstranci podpalali kosze na śmieci, wybijali sklepowe witryny.
Rzecznik dodał, że żaden z cudzoziemców nie został ranny, a siły policyjne pozostaną w objętej niepokojami części miasta, żeby przywrócić porządek.
W odpowiedzi na porównanie przez izraelskie radio wojskowe środowych antyimigranckich wystąpień z pogromami Żydów w Europie, Iszai przywołał dane policyjne, według których afrykańscy imigranci są bardziej skłonni do popełniania przestępstw.
- Nie mogę osądzać człowieka, któremu zgwałcono córkę. Nie mogę osądzać młodej kobiety, która boi się sama wracać do domu - bronił demonstrantów Iszai, reprezentujący Sefardyjską Partię Strażników Tory.
Podkreślił, że jeśli rząd nie zacznie przeciwdziałać nielegalnej imigracji, wkrótce przybyszów będzie "pół miliona a nawet milion".
Według oficjalnych danych w niespełna 8-milionowym kraju jest ok. 60 tys. nielegalnych imigrantów, którzy dostają się do Izraela przez Półwysep Synaj, m.in. z Sudanu, Sudanu Południowego i Erytrei.
Aby zapobiec napływowi imigrantów z Afryki, rząd buduje mur na granicy z Egiptem; budowa ma zostać zakończona pod koniec roku.
Szef MSW ocenił jednak, że takie rozwiązanie będzie niewystarczające. "Nawet jeśli mur będzie miał 12 metrów wysokości, oni będą mieli 13-metrowe drabiny". - Trzeba uniemożliwić im pracę - podkreślił.