Eksplozje zaczęły się od wybuchu bomby podłożonej w motocyklu nieopodal przystanku autobusowego w Mieście Sadra - szyickiej dzielnicy biedoty na północy stolicy Iraku. Pół godziny później w tej samej dzielnicy eksplodowała bomba przydrożna. W sumie w wybuchach w tej dzielnicy zginęło 12 osób - wynika z bilansu policji i służb medycznych. Po niespełna dwóch godzinach w szyickiej dzielnicy Kazimija, również na północy miasta, doszło do dwóch wybuchów, w których śmierć poniosło 15 osób. Władze twierdzą, że eksplozje w Kazimii nastąpiły niemal jednocześnie; przynajmniej jedna z nich została spowodowana przez samochód-pułapkę. Iraccy przywódcy ostrzegali przed odrodzeniem się waśni między sunnitami i szyitami oraz nasileniem się przemocy w następstwie wycofania się w grudniu ostatnich amerykańskich żołnierzy z Iraku. Obserwatorzy zwracają uwagę, że skoordynowane zamachy, których celem są szyickie dzielnice, są charakterystyczne dla sunnickich bojowników powiązanych z Al-Kaidą. Czwartkowe ataki były najkrwawszymi w irackiej stolicy od 22 grudnia 2011 roku, kiedy w serii wybuchów zginęło ok. 70 osób, też głównie w szyickich dzielnicach. Do przeprowadzenia zamachów przyznało się ugrupowanie związane z Al-Kaidą.