Incydent w Buckingham Palace
Dwaj działacze weszli na dach galerii sztuki należącej do pałacu Buckingham, by stamtąd domagać się uznawania praw ojcowskich przy rozwodach. Podczas incydentu królowej Elżbiety II i księcia Filipa nie było w ich londyńskiej rezydencji.

Dwaj mężczyźni w wieku 48 i 33 lat w niedzielę przystawili drabinę do budynku i wspięli się po niej na dach, podczas gdy trzeci działacz odciągnął uwagę strażników. Na dachu aktywiści rozłożyli transparent z hasłem: "Jestem ojcem Harry'ego. Powstrzymajcie wojnę przeciw ojcom".

Strażnicy prawdopodobnie uznali, że mężczyźni byli robotnikami zatrudnionymi przy pracach remontowych przy galerii. Jeden z aktywistów w rozmowie z brytyjskimi mediami powiedział, że wejście na dach budynku położonego przy pałacu Buckingham było łatwe i że "mógł pójść dalej", gdyby chciał.

Do zorganizowania akcji przyznały się organizacje New Fathers 4 Justice oraz Stop The War On Dads, które działają na rzecz równego uznawania praw ojców podczas rozwodu i separacji oraz apelują o reformę sądów rodzinnych.