Hezbollah świętuje zwycięstwo
Bojownicy Hezbollahu ogłosili, że odnieśli zwycięstwo w walce z Izraelem, dlatego uchodźcy "wracają z podniesioną głową".
Hezbollahowie rozwieszali plakaty i flagi ugrupowania na przedmieściach Bejrutu, a także w innych zamieszkanych przez szyitów regionach Libanu. Działacz Hezbollahu Hasan Fadlallah powiedział dziennikarzom, iż uchodźcy wracają "z podniesioną głową, gdyż partyzanci przynieśli im wspaniałe zwycięstwo".
"Boskie zwycięstwo"
W południowych, szyickich dzielnicach libańskiej stolicy, zdewastowanych w trwających przez miesiąc bombardowaniach izraelskiego lotnictwa i marynarki wojennej, bojownicy rozdawali plakaty, według których hezbollahowie pokonali armię państwa żydowskiego.
Na jednym z nich widniał portret uśmiechającego się przywódcy Hezbollahu (Partii Boga), Hasana Nasrallaha. Afisz opatrzono tytułem "Boskie zwycięstwo". Inne plakaty ukazywały bojowników odpalających rakiety.
W leżącym na wschodzie w Dolinie Bekaa mieście Baalbek po ulicach krążyły samochody, z których głośno odtwarzano pieśni patriotyczne. Pasażerowie tych pojazdów głośno obwieszczali zwycięstwo. Podobnie było w miastach południowego Libanu - Harufie, Nabatii.
Incydenty mimo rozejmu
O godzinie 7. rano czasu polskiego weszło w życie porozumienie o rozejmie między Izraelem a libańskim Hezbollahem. Niemal natychmiast na południe Libanu wyruszyły tysiące uchodźców, chcących powrócić do domów. W drogę na południe ruszył też konwój z pomocą ONZ.
Trzy godziny po wejściu w życie rozejmu doszło do pierwszego starcia. Izraelscy żołnierze ostrzelali bojowników Hezbollahu, zabijając jednego.
- Izraelscy żołnierze otworzyli ogień do grupy uzbrojonych bojowników Hezbollahu "zbliżającej się w groźny sposób"; trafiono i zabito jednego z nich - podało dowództwo wojsk izraelskich podkreślając, że strzelano w obronie. Do incydentu doszło w libańskiej wiosce Haddasa.
Po południu żołnierze zabili kolejnego bojownika Hezbollahu. Izraelski minister obrony Amir Perec zapewnił jednak, że pomimo niewielkich odizolowanych potyczek, obowiązuje rozejm.
Izrael się wycofuje, ale nie do końca
Informując o wstrzymaniu wszelkich "ofensywnych operacji" w Libanie, rząd izraelski zastrzegł jednak, że odpowie zdecydowanie na wszelkie ataki na swe siły i obywateli Izraela. Utrzymana w mocy pozostaje też decyzja o blokadzie powietrznej i morskiej Libanu do czasu uzyskania gwarancji, że tą drogą nie będzie dostarczana broń dla hezbollahów.
Jednocześnie armia izraelska poinformowała, że nadal obowiązywać mają restrykcje dotyczące poruszania się ludzi po terenach, położonych na południe od libańskiej rzeki Litani. Nie wiadomo, w jakim stopniu dotknie to uchodźców, pragnących wrócić do swych domów na pograniczu.
Izraelska armia rano dzisiaj zaczęła wycofywać część swych oddziałów z południa Libanu. W ostatnich dniach w prowadzonej na tych terenach kampanii uczestniczyło około 30 tys. żołnierzy.
Przejąć kontrolę
W Bejrucie poinformowano natomiast, że libańska armia przygotowuje się do wejścia na południowe tereny i przejęcia kontroli nad bezpieczeństwem w tej części kraju. Nie wiadomo jednak, kiedy to nastąpi. Zdaniem zastępcy sekretarza generalnego ONZ Marka Mallocha Browna, połączone siły ONZ i armii libańskiej znajdą się na miejscu nie wcześniej niż za około cztery tygodnie. Szef unijnej dyplomacji Javier Solana, cytowany przez BBC, sądzi jednak że pierwsze oddziały międzynarodowych sił pokojowych znajdą się na miejscu w ciągu tygodnia.
W niedzielę rząd w Bejrucie przełożył debatę nad konkretnymi sprawami związanymi z realizacją rozejmowej rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ w związku ze sporem, dotyczącym jednej z klauzul dokumentu - rozbrojenia hezbollahów.
Zgodnie z ubiegłotygodniową rezolucją RB ONZ, po ponad miesiącu wojny, w której zginęło około 1100 Libańczyków, ponad 100 izraelskich żołnierzy i około 40 cywilów w Izraelu, strony miały wstrzymać wszelkie działania ofensywne. Z pierwszych doniesień wynika, że natychmiast po wejściu w życie rozejmu, w Libanie - po nocy i poranku zaciętych walk i bombardowań - ucichły strzały.
Starcia tuż przed rozejmem
Bezpośrednio przed wejściem w życie rozejmu izraelskie lotnictwo kontynuowało ataki na cele libańskie, trwała też operacja sił lądowych w południowym Libanie. W nocy z niedzieli na poniedziałek i w poniedziałek rano w atakach izraelskich w Libanie zginęło w sumie około 20 osób, w tym siedmiu cywilów w Baalbek na wschodzie, zabitych na 15 minut przed terminem rozejmu.
Myśliwce izraelskie dokonały nad ranem w poniedziałek serii nalotów na wschodni i południowy Liban, atakując m.in. punkty na granicy syryjskiej. Celem nalotów były też miejscowości w rejonie miasta Sajda (Sydon), miasto Baalbek na wschodzie oraz obóz uchodźców palestyńskich na południu.
Izraelskie samoloty rozrzuciły również ulotki nad śródmieściem Bejrutu ostrzegające, że każdy atak z terytorium Libanu spotka się z odpowiedzią. Podobną deklarację złożył Hezbollah, zapowiadając kontruderzenie w razie akcji izraelskich. Nad ranem w poniedziałek w Hajfie ogłoszono alarm w związku z ostrzałem rakietowym hezbollahów.
- To będzie bardzo kruchy rozejm - powiedział w Bejrucie cytowany przez agencję Reutera zachodni dyplomata.
INTERIA.PL/PAP